Sieci swoje zarzucaj głęboko

Kiedy słyszymy, że jakieś dzieło należy do weird fiction, możemy spodziewać się podróży w krainę dziwności. Lovecraft, próbując zdefiniować ten gatunek literacki, używał słów: „Prawdziwa powieść z gatunku weird fiction przedstawia coś więcej niż skrytobójstwo, krwawe kości czy prześcieradło dzwoniące łańcuchami. Konieczna jest klaustrofobiczna atmosfera lęku niemożliwego do wytłumaczenia, obecność nieznanych mocy; niezbędna jest sugestia wskazująca na powagę i złowieszczość tematu, przedstawiającego najbardziej przerażające wyobrażenie ludzkiego umysłu – złośliwe i szczególne zawieszenie lub unieważnienie tych stałych praw natury, które są naszą jedyną ochroną przeciw napastowaniu przez chaos i demony niezgłębionego kosmosu”.

John Langan w „Poławiaczu” stara się opowiedzieć o lękach, które towarzyszą bodajże każdemu człowiekowi. Stawia pytanie, co się dzieje z nami oraz z naszymi bliskimi po śmierci. W centrum swojej opowieści umieszcza owdowiałego, borykającego się ze stratą żony Abego. Tragiczna sytuacja osobista oraz miłość do wędkowania zbliżają go do kolegi z pracy, Dana. Obaj postanawiają wybrać się nad tajemniczy i okryty złą sławą Potok Holendra.

Napięcie budowane jest powoli, zaś historia płynie szerokim nurtem. Powieść ma bowiem szkatułkową budowę, więc w pewnym momencie przeskakujemy do zupełnie innych czasów oraz poznajemy losy nowych bohaterów. Ich dziejom poświęcona zostaje znaczna część powieści, a czytelnik zostaje tu skonfrontowany ze zjawiskami, o których się filozofom nie śniło.

Odniesień literackich znaleźlibyśmy tu bez liku, lecz mym skromnym zdaniem najmocniej odczuwalne pozostają wpływy wspomnianego wyżej Lovecrafta. Postacie literackie, grzęznąc w lepkiej, mrocznej rzeczywistości, odkrywają powoli, co kryje się pod podszewką świata oraz stają oko w oko z bytami monstrualnymi i przerażającymi.

Tytułowy „poławiacz” nasuwa pewne skojarzenia biblijne, lecz Langan czerpie pełnymi garściami z dawnych mitologii, budując surrealistyczne przestrzenie poza życiem i śmiercią. Jego pejzaże mogłyby równie dobrze wyjść spod pędzla jakiegoś przerażającego Dalego, który całe szaleństwo formy pożyczył od Francisa Bacona. Ogrom, bezmiar, a zarazem rozpad i nicość – oto pojęcia towarzyszące lekturze.

„Poławiacz” nie będzie lekturą, która porwie i zachwyci wszystkich. Jej ciężki, duszny klimat może przytłoczyć i przygnieść odbiorcę. Zadowoleni będą jednak z pewnością miłośnicy grozy przedkładający nastrój i klimat niedopowiedzeń nad wartką, pełną niespodziewanych zdarzeń akcję. Czy dacie się zatem złapać na przynętę „Poławiacza”?


Wydawnictwo Vesper
Tłumaczenie: Tomasz Chyrzyński
Data wydania: 13 kwiecień 2022
Liczba stron: 341
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty