Opowieści o pieniądzach i szaleństwie

Autora „Kociej kołyski” zna chyba większość czytelników. Ten przewrotny pisarz, którego stylu nie sposób pomylić, przedstawia rzeczywistość w krzywym zwierciadle groteski i czarnego humoru. W swoich powieściach bawi się powtarzalnymi elementami, budując z nich coraz to nowsze konstrukcje. Głównym bohaterem „Niech pana Bóg błogosławi, panie Rosewater” są pieniądze i sposób, w jaki determinują nasze życie, opowieść o olbrzymich fortunach i jeszcze większej nędzy.

Eliot Rosewater jest dziedzicem ogromnego majątku, co wcale nie czyni zeń szczęśliwego człowieka. Jego obsesją pozostaje straż pożarna, a zmorą alkohol. Przytłoczony brzemieniem niechcianej fortuny ucieka od ojca i żony do małego miasteczka, gdzie swe życie poświęca filantropii. W oczach bliskich zostaje oczywiście uznany za całkowitego szaleńca, którego powinno się jak najszybciej ubezwłasnowolnić.

Podobnie jak w „Pianoli” Vonnegut snuje rozważania nad ogromnymi nierównościami ekonomicznymi społeczeństw. Nic dziwnego, że motyw ów powtarza się w jego dziełach, skoro on sam postrzegał siebie jako pisarza zaangażowanego, humanistę i socjalistę. „Uważam, że człowiek zostając pisarzem, zobowiązuje się tym samym uroczyście dostarczać ludziom piękna, mądrości i pociechy z maksymalną wydajnością”. – stwierdził w jednym z wywiadów.

Vonnegut nie byłby jednak sobą, gdyby nie pisał powieści równie zaangażowanych, co przewrotnych. Jego niepowtarzalny styl sprawia, że wielu czytelników go uwielbia, podczas gdy niektórzy nie przebrnęli nawet przez jedną jego powieść. Ci pierwsi będą z pewnością zachwyceni tym, że po raz kolejny w dziele autora „Rzeźni numer pięć” pojawia się niezastąpiony Kilgore Trout, który wnosi sporo kolorytu do wykreowanego świata.

„Niech Pana Bóg Błogosławi, panie Rosewater” wydana została w 1965 roku, ale gdy czytamy ją ponad pół wieku później, diagnozy stawiane przez Vonneguta nadal pozostają nad wyraz trafne: „Historia (…) uczy nas na pewno jednego, a mianowicie, że rozdawanie majątku jest czymś daremnym i szkodliwym. Zmienia to biedaków w żebraków, nie dając im bogactwa ani nawet zamożności. Dawca zaś i jego potomkowie powiększają gromadę skomlących biedaków”.

Czy warto dziś sięgnąć po tę opowieść o pieniądzach i szaleństwie? Nawet jeśli Vonnegut nie zachwyca mnie równie mocno, co kiedyś, to nadal uważam, że do jego twórczości warto powracać. I niech Bóg go błogosławi za te wszystkie dzieła, które nam pozostawił!


Wydawnictwo Zysk i S-ka
Seria: Vonnegut
Tłumaczenie: Lech Jęczmyk
Data wydania: 7 grudzień 2021
Liczba stron: 256
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty