Jedno pokolenie odchodzi, drugie przychodzi

Przyznać wam muszę, drodzy miłośnicy książek, że od zawsze miałam pewną słabość do powieści postapokaliptycznych. Swego czasu ogromne wrażenie wywarła na mnie „Droga” Cormaca McCarthy'ego bądź „Nakręcana dziewczyna” Paolo Bacigalupiego. „Ziemia trwa” powstała jednak zdecydowanie wcześniej niż dwie powyższe pozycje, bo w 1949 roku, wyprzedzając również znany dobrze wielu osobom „Ostatni brzeg” z 1957 roku.

Co sprawia, że ulubioną powieść Jimiego Hendrixa nadal warto po tylu latach przeczytać? Przyjrzyjmy się bliżej fabule. Nie wiadomo skąd pojawia się nowa, śmiertelnie groźna choroba, która w ekspresowym tempie niemal całkowicie wybija ludzkość. Główny bohater Ish przebywa w tym czasie na odludziu i nie zdaje sobie sprawy, że przypadkowe ukąszenie grzechotnika uchroni go przed zarazą. Jednak gdy powraca do cywilizacji, okazuje się, że tej cywilizacji już nie ma.

George Stewart serwuje nam jednak wyjątkowo spokojny koniec świata. Obejdzie się bez wojen, aktów przemocy czy kanibalizmu, bądź innych dramatycznych wydarzeń. W pewnym momencie populacja ludzka staje się zbyt liczna i nadchodzi jej kres. A co następuje później? Później nie ma już niczego. Po opuszczonej planecie błąkają się tylko jednostki, którym udało się przetrwać. Ciężko powiedzieć, czy nazwać ich wybrańcami, czy też gromadą przeklętych.

W powieści niewiele się dzieje, dlatego z pewnością nie zadowoli ona miłośników wartkiej akcji i nagłych zwrotów akcji. Spodoba się jednak tym czytelnikom, którzy cenią literaturę niespieszną, przesyconą refleksją nad ludzką cywilizacją. Wizji rozpadającego się świata towarzyszy bowiem zaduma nad tym, jakie dziedzictwo po sobie zostawimy. Czy przetrwa kultura i sztuka, a może okażą się one w nowym świecie bezużyteczne?

Nasz bohater Ish ma to szczęście, że staje się światkiem upadku starego świata i narodzin nowego. Niczym Noe, który przetrwał potop, będzie doświadczał zjawisk. o których się filozofom nie śniło. Pozna też odpowiedź na pytanie, jakie będzie pokolenie nowych ludzi, narodzonych po zagładzie. Czy religia, moralność, prawo będą odgrywały w życiu jego Plemienia istotną rolę?

Dużo w powieści Stewarta melancholii i poetyckiej refleksji nad mijającym światem. I chociaż spodziewałabym, że podobny sposób narracji mnie zmęczy bądź znuży, stało się jednak inaczej. Niedawno miałam okazję przeczytać „Za milion lat od dzisiaj”, gdzie autor zastanawiał się nad śladami, jakie nasza cywilizacja pozostawi po sobie. W powieści „Ziemia trwa” doświadczamy tego rozpadu w przyspieszonym tempie. Wszystko sypie się na naszych oczach, a planeta odbiera to, co niegdyś ludziom dała.

„Ziemia trwa” nie jest opowieścią, co wstrząśnie czytelnikiem, lecz drąży bardzo powoli w jego świadomości. Takie historie dziś już nie powstają, ale dobrze, że tyle lat po ich powstaniu można ciągle do nich powracać.


Wydawnictwo Rebis
Seria: Wehikuł czasu
Tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
Data wydania: 14 wrzesień 2021
Liczba stron: 424
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty