Szlaki, które wiodą do zguby

Lubię sięgać po książki, które otrzymały nagrodę Hugo. Nic dziwnego więc, że tym chętniej przeczytałam „Człowieka do przeróbki”, który nagrodzony nią został jako pierwszy w 1953 roku. Co więcej, powieść napisana prawie siedemdziesiąt lat temu, zapoczątkowała cyberpunk. Może również przypaść do gustu miłośnikom Philipa Dicka, którzy z pewnością dostrzegą pewne podobieństwa z powstałym trzy lata później „Raportem mniejszości”.

Odległa przyszłość, XXIV wiek. Wydawać by się mogło, że oto trafiliśmy do krainy szczęśliwości, do której wszelka zbrodnia nie ma wstępu. Stróże prawa, dysponujący telepatycznymi mocami, zawczasu wyczują wszelkie niecne zamiary i zduszą przestępstwo w zarodku. Nie poprawia to jednak sytuacji Bena Reicha, dręczonego w snach przez Człowieka bez Twarzy. Nasz bohater jest przekonany, że terroryzuje go jego odwieczny przeciwnik D’Courtney, a ostatecznym dowodem okazuje się odrzucenie propozycji fuzji między ich dwoma firmami.

Powieść łączy w sobie elementy fantastyki naukowej, powieści psychologicznej oraz klasycznego kryminału. Chociaż od początku wiemy, kto popełnia zbrodnię, to jednak opowieść toczy się wartko i zdarzają się w niej zaskakujące zwroty akcji. Można by ją uznać wręcz za dość lekką powieść rozrywkową, gdyby nie rozważania nad naturą moralności oraz perspektywami rozwoju ludzkiego gatunku.

Dla autora, który właśnie doświadczył traumy II Wojny Światowej, istotne pozostawało postawienie pytań o to, czy przemoc została wpisana w ludzkie DNA. Ostatecznie w tym świecie idealnym wszelkie odchylenia od normy skutkują wykluczeniem i końcową „przeróbką”. Czy zabicie ludzkiej psychiki nie staje się zbrodnią gorszą od samego morderstwa? W każdym razie podobne pytania tułały mi się po głowie podczas lektury.

Być może z perspektywy czasu powieść wyda się współczesnemu czytelnikowi dość anachroniczna. Trzeba jednak przyznać, że koncepcja telepatów, potrafiących wkraść się do najgłębszych zakamarków ludzkich umysłów, pozostaje nad wyraz śmiała i nakreślona z dużym rozmachem. Trochę żałuję, że dzieło, które wywarło tak ogromny wpływ na całą fantastykę, zostało w dużej mierze zapomniane.

Jestem przekonana, że osoby, które cenią prozę takich autorów jak Philip Dick czy William Gibson, a Alfreda Bestera jeszcze nie znają, powinny sięgnąć po „Człowieka do przeróbki”. Wprawdzie jego książka nie zachwyciła mnie równie mocno, jak niektóre dokonania autora „Ubika”, jednak jestem przekonana, że wydana w 1953 roku powieść to dzieło, które po latach nadal broni się znakomicie.


Wydawnictwo Rebis
Seria: Wehikuł czasu
Tłumaczenie: Andrzej Sawicki
Data wydania: 20 październik 2021
Liczba stron: 296
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty