Wsadzić kij w mrowisko

Już jutro do kin naszych wchodzi "Diuna". Być może niektórzy obejrzeli film wcześniej, ja jednak wybieram się na sens w dzień premiery. Z tej okazji oczywistym byłoby przypomnienie najbardziej popularnej powieści Herberta. Pozwolę sobie jednak napisać kilka słów o jego mniej znanym dziele – "Roju Hellstroma". Tym bardziej, że autor "Kronik Diuny" bardzo sprawnym pisarzem jest, a udowadniał to wielokrotnie.

Życie pszczół inspiruje, czasem nawet za bardzo. Czy owe pracowite owady tworzą społeczeństwo idealne? Co by się stało, gdyby ludzie przejęli ich wzorce zachowań? W 1971 roku powstał amerykański film dokumentalny, opowiadający o odwiecznej walce o przetrwanie. W tym zawierającym elementy science fiction obrazie fikcyjny naukowiec dr. Nils Hellstrom opowiada o stworzeniach, które są, według niego, najlepiej przystosowane do życia na Ziemi.

Powyższa produkcja stała się inspiracją dla Franka Herberta, a jego "Rój Hellstroma" ujrzał światło dzienne dwa lata później. Oto przenosimy się do stanu Oregon, gdzie znajduje się dziwna farma. Pewna tajna Agencja bardzo chce przyjrzeć się jej poczynaniom z bliska, lecz kolejni agenci, których wysyła, giną w tajemniczych okolicznościach. Tymczasem pod powierzchnią dzieją się rzeczy, o których się filozofom nie śniło.

"Rój Hellstorma", w odróżnieniu od "Diuny" okazuje się bardziej duszny, klaustrofobiczny. Społeczeństwo, dowodzone przez Hellstroma, działającego pod przykrywką kręcenia filmów dokumentalnych o owadach, dla przeciętnego obserwatora mogłoby wydać się obrzydliwe i przerażające. Wynaturzone praktyki seksualne, kanibalizm stają się normą, kiedy zostają przeniesione bezpośrednio ze świata pszczół do ludzkiego społeczeństwa.

Herbert jednak nie przedstawia społeczności, żyjącej na farmie, w jednoznacznie negatywnym świetle. Jego proza zmusza do refleksji nad odwiecznym dążeniem różnych stworzeń do przetrwania. Tajni agenci, przybywający na farmę, stanowią zagrożenie dla owego ludzkiego roju, są dla zmodyfikowanych jednostek stworzeniami zgoła odrażającymi. I tu nasuwa się pytanie – kto ma rację? Czy nieakceptowane przez nas społeczeństwa mają podobne do naszych prawo do funkcjonowania? Kiedy zaczynają stanowić dla nas zagrożenie?

Jedno jest pewne – "Rój Hellstorma" nie stracił na aktualności, będąc dla mnie jedną z najbardziej ciekawych i wartościowych pozycji wydanych w serii Wehikuł Czasu. W prozie Herberta upchnięta zostaje cała masa różnorodnych zagadnień z zakresu psychologii, socjologii i polityki, które bardzo sprawnie splatają się z fabułą. Akcja, mimo iż toczy się powolnie i bez fajerwerków, obywa się bez dłużyzn i przestojów, a całość nie jest przegadana i przeintelektualizowana.

Jeśli kochacie "Diunę", sięgnijcie też po "Rój Hellstorma".


ZA EGZEMPLARZ RECENZENCKI SERDECZNIE DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU REBIS

Wydawnictwo Rebis
Seria: Wehikuł Czasu
Tłumaczenie: Andrzej Jankowski
Data wydania: 27 kwiecień 2021
Liczba stron: 400

Komentarze

Popularne posty