Napisana w 1957 roku „Osa”, uznawana za najlepszą powieść Erica Franka Russella, bardzo długo czekała na polskie tłumaczenie. Ponad siedemdziesiąt lat później w końcu trafia ona jednak w nasze ręce. Dzięki wydaniu z serii „Wehikuł czasu” rodzimy odbiorca może zapoznać się ze specyficznym, podlanym czarnym humorem, stylem autora. Jak zatem dziś odbieramy opowieść napisaną w czasach zimnej wojny, o której Terry Pratchett żartobliwie powiedział: „Nie potrafię sobie wyobrazić bardziej zabawnego podręcznika dla terrorystów”?

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że historia tajnej misji Jamesa Mowry'ego oddaje doskonale klimat tamtego okresu, ukazując w krzywym zwierciadle konflikt, rozgrywający się pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a ZSRR. Wprawdzie w „Osie” dochodzi do eskalacji konfliktu pomiędzy cywilizacją Ziemian a Imperium Syryjskim i do wybuchu wojny, jednak międzygwiezdne rozgrywki równie dobrze mogłyby zostać przeniesione na naszą rodzimą planetę.

Nikt oczywiście nie lubi, jeśli konflikty zbrojne trwają zbyt długo. Prowadzi to do niepotrzebnych strat w ludziach, obniżenia morale społeczeństw. Całe szczęście osoby dowodzące armią to wyjątkowo zmyślne bestie, dlatego w ich głowach rodzi się pomysł na sprytną taktykę „osy”, polegającą na sianiu zamętu w szeregach przeciwnika. Specjalnie wybrany ochotnik, dysponujący niewielką walizką pełną przeróżnych artefaktów, przeprowadza dywersję na obcych planetach, siejąc chaos i zniszczenie.

Akcja toczy się powoli, niespiesznie, w całości koncentrując się na samotnych poczynaniach głównego bohatera. Otoczony przez obce społeczeństwo osobnik, musi stoczyć nierówną walkę nie tylko z przeważającymi siłami wroga, lecz i z samym sobą. Nie chciałabym jednak, żeby moje stwierdzenie zabrzmiało, jakbyśmy mieli do czynienia z dziełem ciemnym, ponurym i klaustrofobicznym. Wręcz przeciwnie, fabuła przesiąknięta jest specyficznym humorem autora, w żartobliwy sposób spoglądającego na heroiczne dokonania stworzonej przez siebie postaci.

Warto zauważyć, że syryjskie społeczeństwo niewiele różni się od ziemskiego. Wprawdzie obywatele mówią w specyficznym żargonie, który stanowi najciekawszy bodajże element powieści, chodzą na ugiętych nogach, lecz ich problemy i bolączki okazują się identyczne jak te, dręczące ludzi. Czy postępowanie głównego bohatera może więc zyskać moralne usprawiedliwienie? Czy możemy jednoznacznie orzec, iż cel uświęca środki?

Niewielka, dwustustronicowa powieść nie niesie wprawdzie jednoznacznie pacyfistycznego przesłania, jednak każe zastanowić się nad sensem wojny, a przede wszystkim nad rolą jednostki w działaniach armii. Czy samotny dywersant, rzucony wprost w szeregi wroga, jest dla dowódców bohaterem, czy może zwykłym mięsem armatnim? Refleksja, jaka nachodzi czytelnika pod koniec lektury, sprawia, że napisana ponad pół wieku temu opowieść nadal broni się całkiem nieźle.

Oczywiście nie da się ukryć, że sposób przedstawienia cywilizacji pozaziemskiej może wydać się współczesnemu odbiorcy dość przestarzały. Niejednokrotnie drażniła mnie statyczność działań Syryjczyków, zwłaszcza jednostek policyjnych i wojskowych, ich niezwykła ślamazarność umysłowa, lecz celność obserwacji autora, jego zmysł krytyczny sprawiają, że po „Osę” nadal warto sięgnąć.


Wydawnictwo Rebis
Seria: Wehikuł czasu
Tłumaczenie: Robert J. Szmidt
Data wydania: 14 wrzesień 2021
Liczba stron: 224
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty