Na początku był lęk, na końcu przyjdzie lęk

Czego oczekujecie, drodzy czytelnicy, od powieści grozy? Czy jest to wartka akcja, nieoczekiwane zwroty akcji i hektolitry krwi? Czy może powoli budowane napięcie, klaustrofobiczna i duszna atmosfera pełna niedopowiedzeń? Jeśli wybierzecie drugą odpowiedź, najnowsza książka Tomasza Sablika "Lęk" może okazać się propozycją idealną dla was.

Przyznać muszę, że oprawa graficzna książki stoi na najwyższym poziomie, zaś efektowne, nastrojowe ilustracje Dawida Boldysa znakomicie podkreślają mozolnie, ale dyskretnie budowany klimat lęku. Pod kątem graficznym publikacje wydawnictwa Vesper nie zawodzą. I tym razem otrzymujemy wydanie, które miłośnik grozy z radością umieści na swej półce.

Wiadomo oczywiście, że książki nie należy oceniać tylko po okładce. Przejdźmy więc do treści. Oto niedobitki ludzkości – Jakub i Julia oraz Daniel i Marta, którzy uciekli przed zarazą na skraj pustyni. Julia obsesyjnie pragnie dziecka, Jakub ucieczkę i jedyną nadzieję odnajduje w Biblii, Daniel powoli traci wzrok i wiarę, zaś Marta to chyba najsilniejsza i najbardziej zdecydowana z całej czwórki postać. W ich spokojną, samotną egzystencję, przerywaną sporadycznymi wyprawami do wyludnionego miasta, wtargnie tajemniczy przybysz.

Autor w posłowiu zapewnia, że pomysł wywołanej pandemią zagłady przyszedł mu do głowy zanim na nasz świat padło widmo koronawirusa (wiem, że niektórzy mogą być podobną tematyką znużeni). Otrzymujemy w "Lęku" plagę straszniejszą niż dżuma, z którą ludzkość, mimo zaawansowanej medycyny, nie potrafi sobie poradzić.

Osobiście wolę powieści, gdzie koniec świata tonie w gąszczu niedopowiedzeń, takie jak "Droga" Cormaca McCarthy'ego. W tym przypadku wolałabym jednak, żeby wizja ostatnich dni człowieka została wyraźniej nakreślona. Od pierwszych stron lektury rodziło się bowiem w mojej głowie mnóstwo pytań, na które nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi. Chwilami wydawało mi się wręcz, że nawiązania do zarazy burzą spójność opowieści.

W miarę, jak akcja się rozwija, poszczególne elementy układanki zaczynają jednak do siebie pasować i powyższe wrażenie częściowo zanikło. Powolnie budowany nastrój, przesiąknięty aurą samotności, izolacji i mrocznej erotyki oblepia bohaterów oraz ich mały świat - pułapkę, skąd nie ma ucieczki. Rozległa pustynia, do której przylegają ich domostwa, nabiera z kolei wymiaru biblijnego. Zresztą imię głównego bohatera Jakuba, również nasuwa podobne skojarzenia.

Żywia, ów tajemniczy przybysz, okazuje się natomiast kluczem, otwierającym drzwi do pradawnych wierzeń słowiańskich. Imieniem tym określano niegdyś boginię życia, płodności i wiosny, jedną z najstarszych. Nic dziwnego, że bohaterka Tomasza Sablika okazuje się uosobieniem pierwotnych sił, emanuje dziką i nieokiełznaną seksualnością, przywodzą na myśl pogańskie rytuały.

Kobiety są w powieści postaciami o wiele ciekawszymi niż mężczyźni, Osobiste sympatie i antypatie wobec bohaterów uznaję za cenniki drugorzędne w ocenie książki, nie jestem jednak w stanie uciec od wrażenia, że to Jakub wydaje się indywiduum najbardziej drażniącym. Podobnie jak Daniel odznacza się większą naiwnością, bardziej emocjonalnym postrzeganiem rzeczywistości. To Julia i Marta pozostają osobami racjonalnie myślącymi, nie ulegającymi tak łatwo uczuciom.

"Lęk" to dobrze napisana, choć niezbyt zaskakująca, historia, której największymi atutami pozostają mroczny, przytłaczający klimat oraz wszechogarniające poczucie osamotnienia. Być może niektórym czytelnikom akcja wyda się zbyt powolna. Ja momentami odczuwałam znużenie i nudę, nie będę ukrywać. W trakcie lektury przekonałam się jednak do rozwiązań zaproponowanych przez autora, uznając świat przez niego stworzony za spójny i konsekwentny. Zakończenie również mnie nie rozczarowało.

Podsumowując, nie odnoszę wrażenia, że po przeczytaniu powieści Tomasza Sablika będziecie bali się w nocy zasnąć (chociaż nie przypominam sobie, żeby jakiś horror wywarł na mnie podobne wrażenie – prędzej będą to informacje w prasie codziennej), ale z pewnością pozostaje ona na tyle intrygującą, ciekawie skomponowaną opowieścią, że mogę ją bez obaw polecić miłośnikom nieoczywistej grozy. Czy zachwyci was, czy może znudzi? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sam.


ZA EGZEMPLARZ RECENZENCKI SERDECZNIE DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU VESPER

Wydawnictwo Vesper
Data wydania: 30 września 2021
Liczba stron: 345

Komentarze

Popularne posty