Strzeżcie się wściekłych gospodyń domowych

Grady Hendrix to pisarz, którego nazwisko jest dobrze znane fanom wydawnictwa Vesper. W napisanych w poprzednim dziesięcioleciu powieściach grozy mruga do czytelnika okiem, wypełniając swoje historie satyrą, czarnym humorem bądź groteską. Wydana w 2018 roku książka "Sprzedaliśmy dusze" ma za bohaterów muzyków metalowych, zaś inna przetłumaczona na język polski opowieść, "Moja przyjaciółka opętana" – wieloletnie, dobre przyjaciółki.

Powieści Hendrixa rozgrywają się w przeszłości – latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i przepełnia je klimat dawnych czasów. Można dostrzec w nich pewien sentyment tak typowy dla produkcji typu "Stranger Things" i innych seriali, powstających na fali popularności tego pierwszego. Jednym słowem, niech żyją starocie i ciemne materie! Trzeba naturalnie liczyć się z tym, że natrafimy na zużyte, wielokrotnie powielane kalki, stosowane umyślnie i z pełną premedytacją.

Tym razem bohaterkami "Przewodnika zabójców wampirów" czyni autor zwykłe gospodynie domowe, które: "Jako że są szanowanymi członkiniami społeczeństwa, ich nazwiska pojawiają się na łamach gazet jedynie trzykrotnie: gdy się rodzą, gdy wychodzą za mąż i gdy umierają. Są uprzejmymi paniami domu. Życzliwymi dla tych, którym się nie poszczęściło. Szanują swoich mężów i dbają o wychowanie dzieci. Rozumieją wagę porcelany codziennego użytki, poczucie odpowiedzialności za odziedziczone po prababce srebra oraz wartość pościeli dobrej jakości".

Bohaterki powieści Hendrixa maja jednak coś jeszcze. Swój klub książkowy. To tam mają okazję spędzić wolną chwilę, odetchnąć od nużącej rzeczywistości i porozmawiać o żądnych krwi potworach, spotykanych na kartach powieści. Co się jednak stanie, gdy ucieleśnione zło zapuka do drzwi ich własnych domostw? Jeśli zerknęliście na okładkę, otrzymacie przedsmak tego, co się dzieje w książce.

Istniało dość duże ryzyko, że powieść ta zupełnie mi się nie spodoba. Sięgając po "Poradnik zabójców wampirów klubu książki z południa" nie spodziewajmy się bowiem arcydzieła literatury grozy. Uprzedzam wszech i wobec, że fabuła jest przewidywalna i schematyczna, bohaterki dość irytujące, a jednak odnoszę wrażenie, iż właśnie podobnej historii potrzebowałam.

Ta nieco rozległa i przewidywalna opowieść mocno mnie jednak, o dziwo, wciągnęła. Być może spowodowało to poczucie solidarności z bohaterkami, stającymi oko w oko z większym złem. Która kura domowa nie chciałaby od czasu do czasu przeobrazić w wojowniczkę, stawiającą czoła wampirom? Szarmancki złoczyńca, taki jak grany przez Jacka Nicholsona Daryl Van Horne z "Czarownic z Eastwick" może zawrócić kobietom w głowie, lecz gdy zajdzie potrzeba, musi otrzymać nauczkę.

Powieść Hendrixa, mimo swojego humorystycznego wymiaru, przemyca również głęboko ukrytą nutę refleksji. Każe zastanowić się nad tym, kogo możemy określić mianem "wampira". Oczywiście, według tradycyjnej definicji jest to martwy, wysysający krew z żywych istot potwór, jednak czy aby po świecie nie tuła się więcej różnego rodzaju krwiopijców?

Hendrix opowiada również o seksualnych represjach względem kobiet. Jako kury domowe mają spełniać swoje obowiązki wobec mężów, rodzić i wychowywać im dzieci, lecz ich zdanie w ogóle się nie liczy. Wystarczy, że na horyzoncie pojawi się szastający pokaźnymi sumami inwestor, a już mężczyźni stają się ślepi i głusi na niecne poczynania przybysza. Kto by tam zresztą bardziej żonie niż bogatemu chłopu wierzył?

Podsumowując, nie jest to zatem opowieść, do której będę powracać, ale zapewniła mi dużo porządnej rozrywki na przyzwoitym poziomie. Warto więc było po nią sięgnąć.


ZA EGZEMPLARZ RECENZENCKI SERDECZNIE DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU VESPER

Wydawnictwo Vesper
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Data wydania: 30 września 2021
Liczba stron: 505

Komentarze

Popularne posty