Artysta mrocznych pejzaży

Czy w dzisiejszym świecie znajdzie się miejsce dla twórczości Egdara Allana Poego? Nie da się ukryć, że zainspirował on niezliczoną liczbę twórców: pisarzy, malarzy, reżyserów. Kiedy czytamy powieści Dana Simmonsa bądź oglądamy filmy Tima Burtona, echo dokonań romantycznego autora wyraźnie u nich pobrzmiewa. Sieć inspiracji pozostaje oczywiście o wiele szersza, rozciągając się daleko, tak że trudno czasami dostrzec pewne powiązania.

Zawdzięczamy Poemu pierwszą powieść detektywistyczną i sylwetkę genialnego Dupina. Wprawdzie w opowiadaniu „Studium w szkarłacie” stworzony przez Arthura Conana Doyle’a detektyw nazywa swojego poprzednika „dość miernym typem”, jednak inspiracjom trudno zaprzeczyć. Jeszcze trudniej nie zauważyć powiązań z wykreowanym przez Maurice’a Leblanca Arsènem Lupinem.

Oczywiście opowiadania „Zabójstwo przy Rue Morgue”, „Tajemnica Marii Roget” i „Skradziony list” odnajdziemy w nowo wydanym zbiorze. Pozwoliłam sobie rozpocząć właśnie od nich, chociaż znajdują się one pod koniec publikacji, ponieważ w moim odczuciu powyższe historie najlepiej przetrwały próbę czasu i pozostają najbardziej atrakcyjne dla współczesnego odbiorcy. Mówię to jako czytelnik nieprzepadający za kryminałami.

Opowiadania mistrza grozy przepełnia makabra i groteska, czarny humor, fascynacja śmiercią i rozkładem. Z pomieszania tych składników powstaje mieszanka piorunująca, która po latach nie traci na sile, tak samo, jak kwiecista, niezwykle rozbudowana fraza pisarza. Poe maluje słowem pejzaże duszne, ciemne, przytłaczające, lecz wyjątkowo sugestywne i zapadające w pamięć. Trudno zapomnieć o takich wizjach jak „Zagłada domu Usherów”, „Maska śmierci szkarłatnej” (tu pod tytułem „Maska Czerwonego Moru”) czy „Studnia i wahadło” (do tej ostatniej historii żywię szczególny sentyment, było to bowiem pierwsze opowiadania Poego, jakie dane mi było przeczytać).

Cieszy mnie niezmiernie, że najnowsze wydanie wzbogacono ilustracjami doskonale podkreślającymi klimat opowiadań. Królują na nich wychudzone, rachityczne postacie, na których piętno odcisnęła choroba, zżerane od wewnątrz przez melancholię. Balansując na granicy życia i śmierci, potrafią zajrzeć za zasłonę rzeczy materialnych i doczesnych, dostrzegając przez moment tajemnicę istnienia.

Warto przytoczyć także słowa Sławomira Studniarza, który w posłowiu przypomina, że „Poe był przede wszystkim poetą, a przynajmniej uważał się za poetę, któremu życiowe okoliczności, konieczność podjęcia pracy zarobkowej w redakcjach rozmaitych czasopism, uniemożliwiły oddanie się całym sercem pisaniu wierszy. Poe określił poezję, jako ‘rytmiczne tworzenie piękna’ a wrażliwość autora na walory brzmieniowe i rytmiczne słów zauważalna jest również w jego opowiadaniach, które na dobrą sprawę można uznać za poematy prozą”.

Był również Edgar Allan Poe prawdziwym erudytą. W jego twórczości odnajdziemy wiele nawiązań do mitologii czy współczesnej mu literatury. Fascynował się, podobnie jak Arthur Conan Doyle, okultyzmem. Być może wiedza tajemna, wiara w mesmeryzm, okażą się dla współczesnego odbiorcy trudne do zrozumienia. Pejzaże nakreślone przez Poego nie straciły jednak wiele ze swej siły oddziaływania, dlatego dla miłośników grozy twórczość angielskiego pisarza to nadal pozycja obowiązkowa.

Kończąc, pozwolę sobie odpowiedzieć twierdząco na pytanie postawione we wstępie, zaś opowiadania w tłumaczeniu Sławomira Studniarza mogę wszystkim z czystym sumieniem polecić.


Wydawnictwo Marginesy
Tłumaczenie: Sławomir Studniarz
Data wydania: 7 kwiecień 2021
Liczba stron: 592
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty