Pod maską błazna skrywam swój smutek

Kiedy zapragniemy zgłębić historię powstania „Zatracenia”, dowiemy się zapewne, iż jest to ostatni utwór znanego japońskiego pisarza - Osamu Dazai. Życie popularnego autora trudno nazwać szczęśliwym, o czym dobitnie świadczą napisane przed niego dzieła, pełne smutku i beznadziei. Nawet czytelnik, co po raz pierwszy z prozą artysty się spotka, dostrzeże, jak bolesne, a zarazem mocno autobiograficzne są jego utwory.

Henryk Lipszyc pisze: „Studiów nie ukończył, obracał się w kręgach tokijskiej cyganerii, miał liczne związki z kobietami, w większości krótkotrwałe, a w kilku przypadkach zakończone wspólnymi próbami samobójczymi. Wiele z tych dramatycznych doświadczeń osobistych znajdzie wyraz w jego twórczości”. Tym samym powieści Dazai można włączyć w nurt popularnych w Japonii „powieści o sobie”, chociaż sam autor raczej uciekał od podobnej formuły.

Nie inaczej rzecz się przedstawia w przypadku „Zatracenia”. Już z pierwszymi stronami utworu wkraczamy bowiem w świat młodego mężczyzny — Yozo, który swoje zagubienie i nieprzystosowanie społeczne próbuje ukryć pod maską żartu i błazenady. Jego życie, zarówno prywatne, jak i zawodowe, to pasmo ciągłych porażek. Nasz bohater własną nieudolnością, tchórzostwem może czytelnika irytować. Nie da się jednak ukryć, że pozostaje w swojej spowiedzi zaskakująco szczery, nie oszczędzając ani trochę własnej osoby i przedstawiając z pełną premedytacją swoje wady i przywary.

Samobójstwo — myśl o nim przewija się zarówno w „Zatraceniu”, jak i innych dziełach Dazai wielokrotnie. Autor wspomina o nim czule, z o wiele większym sentymentem niż o pieszczotach doświadczonych z rąk kochanki. Miłość do kobiety to zresztą w oczach pisarza jedynie zabawa, wyrachowana gra prowadząca donikąd. Wszelkie więzi ludzkie oparte na konwenansie bardzo łatwo zerwać, utracić. Czy w podobnym świecie może ostać się coś trwałego, prawdziwego? Niezwykła wrażliwość artysty wychwytuje podobne momenty, lecz są one równie ulotne co ludzki żywot.

Dlaczego opublikowane w 1948 roku dzieło spotkało się z tak dużą przychylnością odbiorców? Przyznam, iż fenomen ów nadal mnie frapuje. W czasopiśmie „Tenbo” określono „Zatracenie” jako „jaskrawy do bólu snop światła rzucony na naszą rzeczywistość po przegranej wojnie”. Popularność autora „Zmierzchu” jednak nie maleje, co dowodzi, iż w jego twórczości odnajdują się kolejne pokolenia czytelników. Być może jest to trudna proza na niełatwe czasy.


Wydawnictwo Czytelnik
Tłumaczenie: Henryk Lipszyc
Data wydania: czerwiec 2020
Liczba stron: 132
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty