Czas, który się nie kończy

Własny dom. Cztery kąty, do których codziennie się wraca. Łóżko, w którym możemy ułożyć strudzone ciało. Zapach kawy o poranku. Wartość tych rzeczy zna jedynie ten, kto je stracił. A przecież, żeby nas ich pozbawić, wystarczy tak niewiele. Spojrzenie złego losu, dościgające nieświadomego niczego przechodnia i w jednej chwili znika wszystko, na czym nam tak zależało.

Japonia, w której rozrywa się akcja książki „Stacja Tokio Ueno”, nie jest krajem dobrobytu, lecz miejscem, gdzie problem bezdomności zamiatany jest pod dywan. W pięknym Parku Ueno bezdomni skazani są na niewidzialność. Władze przypominają sobie o nich jedynie wtedy, gdy trzeba Tokio przygotować na przejazd cesarza. Jakżeby mógł bowiem jaśnie pan równie przykre widoki oglądać?

Bądź jednak spokojny, drogi czytelniku, gdyż książka Yu Miri nie zawiera ckliwych opisów, przedstawiających codzienność biednych, a niewinnych bezdomnych. Narracja historii pozostaje poetycka, lecz oszczędna. Główny bohater Kazu snuje opowieść swego życia zza grobu, jako duch nawiedzający stację. Nic dziwnego, że jego relacja jest postrzępiona, przenosi nas poprzez poszczególne wydarzenia w czasie i przestrzeni.

Kazu przyszedł na świat w tym samym roku, co cesarz. Jego syn zaś urodził się tego samego roku, co cesarski następca. Losy bohatera, w odróżnieniu od życia władcy, przepełnione są jednak trudem i znojem. Żeby zapewnić utrzymanie rodzinie, musi udać się do stolicy i pracować przy budowie obiektów sportowych na Igrzyska Olimpijskie w 1964 roku. Od tej pory na każdym kroku towarzyszyć mu będzie ból i strata.

Powieść składa się z wielu migawek, na których uchwycone zostaje piękno przyrody. Jakże wspaniały musi być przecież Park Ueno, gdy kwitną wiśnie! Przechodzący tamtędy ludzie dyskutują o swoich problemach, planach, zdając się nie dostrzegać tego, co się dookoła dzieje. Z ich perspektywy problem biedy i bezdomności nie istnieje.

Pisarka wielokrotnie przyglądała się życiu bezdomnych, szczególnie tych, co opuścili swoje domostwa w innym rejonie kraju i przenieśli się do Tokio, pragnąc poprawić sytuację materialną najbliższych. „Stację Tokio Ueno” należy odczytać więc jako dzieło zaangażowane społecznie, aczkolwiek mówiące o trudnych problemach w bardzo zawoalowany, nienachalny sposób.

Powieść Yu Miri to poruszająca historia, która drąży powoli, acz głęboko w czytelniczej duszy. Być może nie wstrząśnie nami od razu, lecz jej siła tkwi w subtelności i prostocie, a w takie głosy coraz częściej pragnę się wsłuchiwać.


Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Tłumaczenie: Dariusz Latoś
Data wydania: 7 września 2020
Liczba stron: 160
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty