Spróbuj zliczyć wszystkie ziarnka piasku

"Uprawianie dziennikarstwa, przynajmniej w moim przypadku, oznacza wejście w cudzą skórę" - pisze Eliane Brum we wstępie. Kiedy bierze się do ręki jej niewielki zbiór reportaży, trudno spodziewać się jednak, że w tak krótkich formach uda się zmieścić świat każdej ze spotkanych przez dziennikarkę osób. Tym większe czeka nas zaskoczenie, gdyż wszystkie opowieści okazują się gęste, treściwe, wręcz kipią od emocji. Brak tu jednak ckliwości, ponieważ ta mogłaby odebrać bohaterom reportaży godność, zaś szacunek w podejściu do drugiego człowieka to pojęcie fundamentalne w pracy autorki.

Akuszerki zamieszkujące amazońską puszczę, poszukiwacze złota z Belo Monte, mieszkańcy domu spokojnej starości czy matki, których nastoletni synowie giną w potyczkach gangów - to nie są postacie, o których przeczyta się na pierwszych stronach gazet. Kiedy zagłębiałam się w ich relacje, starałam uświadomić sobie ogrom pracy Eliane Brum, docierającej do tych mieszkających w odległych zakątkach ludzi. Ich relacje są szczerze, bezpośrednie i barwne. Chociaż doświadczają często ogromnych cierpień, zachowują godność i wolę walki. Walki z niewyobrażalnie potężniejszym wrogiem, gdyż międzynarodowe korporacje potrafią zmieść marzenia jednostek niczym buldożery karczujące drzewa w lesie.

Każdy z reportaży Eliane Brum jest małym dziełem, niezwykle poetyckim i precyzyjnym. Odnosi się momentami wrażenie, że brak tu zbędnych słów. Wykreowane przez dziennikarkę obrazy są mięsiste, niekiedy wyjątkowo subtelne, innym razem zaś - brutalne i bolesne. Przywodzą mi na myśl płótna Paula Gaugina, który w portretach mieszkańców Polinezji potrafił przemycić tajemnicę życia i śmierci. Nie dziwi z pewnością wyznanie tłumacza Gabriela Borowskiego, stwierdzającego, iż "tłumaczenie może okazać się czynnością równie cielesną, jak w przypadku Eliane samo pisanie".

Wydaje mi się, że kiedy raz bohaterowie powyższych reportaży zagoszczą w myślach czytelnika, niełatwo mu będzie ich się pozbyć. Trudno mi jednoznacznie ocenić, który z obrazów poruszył mnie najbardziej. Prawdopodobnie była to relacja z domu starców, szczególnie przez wzgląd na słowa skruchy, wyrażonej przez dziennikarkę we wstępie: "Gdy opuszczałam Dom, przechodząc przez jego straszliwą bramę, wyniosłam z niego tak wiele życia, a w zamian dałam jedynie gorycz. Przepraszam publicznie, ale za spowodowany przeze mnie smutek nie ma zadośćuczynienia".

Reportaże Eliane Brum, laureatki ponad czterdziestu nagród dziennikarskich uczą szacunku do życia oraz uświadamiają ogromną wartość każdego istnienia. Żeby wgłębić się w historie bohaterów potrzeba czasu i uwagi. Nic dziwnego, że pod koniec wstępu autorka przywołuje słowa Antonio Candidy: "Czas to żaden pieniądz. Mówienie, że czas to pieniądz, to zbrodnia. Czas to materiał, z którego utkane jest nasze życie".


ZA EGZEMPLARZ RECENZENCKI SERDECZNIE DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU UNIWERSYSTETU JAGIELLOŃSKIEGO

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Seria: Mundus
Tłumaczenie: Gabriel Borowski
Data wydania: 15 września 2020
Liczba stron: 224

Komentarze

Popularne posty