Wymyślić świat na nowo

Każdorazowe spotkanie z dziełem literackim jest zdarzeniem bez precedensu. Na odbiór tekstu wpływa bowiem szereg czynników, takich jak nastrój odbiorcy, pora dnia czy inne lektury, stanowiące punkt odniesienia dla nowopoznanej (bądź ponownie odkrywanej) historii.

Dlaczego podobna refleksja naszła mnie w trakcie czytania opowiadań Borgesa? Otóż autor ten żąda wyłączności. Żeby wgłębić się jego krótkie formy, potrzeba ciszy i skupienia, odcięcia się od otaczającej nas rzeczywistości. Światy wykreowane przez autora są tak skondensowane i przepełnione znaczeniami, jakbyśmy wkroczyli do wnętrza supernowej.

„Najbardziej zadziwiającym narzędziem – stwierdził argentyński pisarz – którym posługuje się człowiek jest bez wątpienia książka. Inne narzędzia są jedynie przedłużeniem ciała. Mikroskop i teleskop to przedłużenie wzroku, telefon słuchu. Pług czy miecz to przedłużenie ramienia. Jedynie książka jest czymś zupełnie innym. Książka jest przedłużeniem naszej pamięci i wyobraźni.”

Ostatnimi czasy coraz częściej zdarza mi się czytać książki w formie elektronicznej. Odnoszę jednak wrażenie, że w przypadku Borgesa lepiej sięgnąć po papierową wersję. Sprzyja to koncentracji i uważności, a te są nad wyraz potrzebne, gdyż Borges nie raz zwodzi czytelnika na manowce, zaś wykreowane przez niego iluzje są równie realne, co prawda.

Rok temu Państwowy Instytut Wydawniczy wznowił jedno z ważniejszych, jeśli nie najważniejsze, dzieło Borgesa – „Fikcje”. Przyznać muszę, iż czytając wchodzące w skład zbioru opowiadania, nie jestem wstanie uciec od natrętnych skojarzeń z prozą Stanisława Lema, tym bardziej że polski pisarz również bawi się mechanizmami powstawania fikcji, tworząc wstępy do nieistniejących książek, a także recenzje dzieł nigdy nienapisanych.

Obaj twórcy odznaczali się ironią ostrą niczym brzytwa, przewrotnym postrzeganiem świata oraz doskonałą precyzją słowa. Wyznać muszę, iż uwielbiam podobną literaturę, wymagającą uważności oraz niezadowalającą się jednorazowym odczytaniem. Nic dziwnego, że wznowienie kolejnego zbioru opowiadań – „Alefa” (wydanego pierwotnie w 1949 roku) przyjęłam z dużym entuzjazmem.

Borges zabiera nas w podróż po labiryntach wyobraźni, podróż w czasie i przestrzeni. Narrator nosi często nazwisko pisarza, lecz kwestia integralności jednostki traktowana jest tu dość arbitralnie. Osobowość gubi się w labiryncie odbić, sobowtórów. Szczególnie wyraźnie uwydatniony zostaje ów wątek w „Teologach”, gdzie dwaj antagoniści po śmierci trafiają przez oblicze Boga: „dla niezgłębionego bóstwa (…) (ortodoksa i heretyk, nienawidzący i znienawidzony, oskarżyciel i ofiara) stanowią jedną osobę”.

Rozważania dotyczące tożsamości bohaterów prowadzą nas do głównego pytania, na które odpowiedź zostanie udzielona czytelnikowi na samym końcu: czym jest tajemniczy Alef? Ten, kto doświadczy jego cudu, ujrzy wszystkie wymiary i oblicza świata, dostrzeże w jednej chwili awers i rewers. Objawienie to ma więc częściowo religijny, mistyczny charakter.

Podróże, w które zabiera nas Borges, zaskakują swoją baśniowością i egzotyką. W precyzyjnie skrojonych światach pozostaje miejsce dla gorących pisaków pustyni, snujących się leniwie tygrysów oraz smutnych Minotaurów. Obrazy absurdalne i szalone tworzą łamigłówkę, nad którą przez lata będą głowić się kolejne pokolenia czytelników.

Dawne przysłowie mówi, że im wino starsze tym lepsze. Pasowałoby ono idealnie do opowiadań argentyńskiego pisarza, gdyby nie fakt, iż jego proza w ogóle się nie starzeje.


ZA EGZEMPLARZ RECENZENCKI SERDECZNIE DZIĘKUJĘ PAŃSTWOWEMU INSTYTUTOWI WYDAWNICZEMU

Państwowy Instytut Wydawniczy
Seria: Proza Światowa
Tłumaczenie: Andrzej Sobol-Jurczykowski
Data wydania: 19 czerwca 2020
Liczba stron: 220

Komentarze

  1. Uwielbiam takie ponadczasowe opowieści, które nawiązują do klimatu baśni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opowiadania Borgesa mają wiele wymiarów, ale tym, co wyróżnia "Alefa" od "Fikcji", jest w moim odczuciu ów baśniowy, nieco orientalny klimat.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty