Są tylko pytania, nie ma odpowiedzi

„Coetzee skutecznie obronił się przed zaszufladkowaniem, od samego początku skrupulatnie realizując program minimalnego zaangażowania w sprawy polityczne i maksymalnego zaangażowania w kwestie etyczne i estetyczne. Właśnie dzięki takiej postawie zajął w literaturze światowej pozycję, do której aspirował”. – pisze Grzegorz Jankowicz w artykule „Kto to jest Coetzee?”.

Zaskakująca jest trafność owego stwierdzenia, kiedy sięgamy po najnowszą powieść pisarza. „Śmierć Jezusa” przenosi nas bowiem do dziwnego świata, gdzie obowiązujące prawa logiki ulegają zawieszeniu, zaś czytelnik wkracza na nieznany teren pozbawiony moralnego kompasu, którym mógłby się pokierować. Wraz z ostatnią częścią trylogii wracamy więc do opowieści o życiu Davida oraz jego przybranych rodziców.

Chłopiec zaczyna uczestniczyć w lekcjach futbolu i podczas jednego z meczów poznaje ekscentrycznego dyrektora sierocińca – Fabricante. Spotkanie to zaowocuje chęcią dołączenia do grona sierot, znajdujących się pod opieką wspomnianego mężczyzny. Jest też kolejnym epizodem, wprawiającym czytelniczy umysł w stan niemałego zamętu. Kolejni poboczni bohaterowie, których poglądy oraz czyny nie zawsze dają się w logiczny sposób uzasadnić, wpływają w zaskakujący sposób na losy młodego bohatera.

Szukając kluczy interpretacyjnych, w naturalny sposób zwracamy się ku historii Świętej Rodziny. Idąc tą ścieżką, moglibyśmy pokusić się o stwierdzenie, iż Coetzee w osobie Simóna dopuszcza do głosu najczęściej pomijanego jej członka, Józefa. Postawa mężczyzny pozostaje bodajże najbliższa czytelnikowi, zagubionemu w dziwnym, niezrozumiałym uniwersum. Najłatwiej również odbiorcy podzielać uczucia bohatera, starającego się troszczyć najlepiej jak potrafi o przybranego syna.

„Śmierć Jezusa” wywołuje w czytelniku szereg różnych odczuć – od zachwytu po odrazę. Autor burzy dobrze znany nam świat, by na jego zgliszczach zbudować refleksję nad kondycją ludzką. Czym tłumaczyć owo krytyczne podejście pisarza? Pewnych tropów z pewnością moglibyśmy szukać w południowoafrykańskim dziedzictwie, z którego czerpie autor. Łatwiej mu z tej perspektywy przyjąć postawę krytyczną wobec zachodnioeuropejskiej kultury.

Proza Coetzee zachwyca równie łatwo, co odrzuca. Z całą pewnością dzieła pisarza odznaczają się wyjątkową niezależnością, niezważaniem na czytelnicze gusta. Zaryzykuję jednak stwierdzeniem, iż najnowsza powieść autora „Hańby” wyróżnia się na tle pozostałych siłą oddziaływania. „Śmierć Jezusa” potrafi głęboko poruszyć, na długo pozostając w pamięci. Po raz kolejny potwierdza się stara prawda, iż to, co najprostsze, oddziałuje z największą siłą.


Wydawnictwo Znak
Tłumaczenie: Mieczysław Godyń
Data wydania: 24 lutego 2020
Liczba stron: 304
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty