Różne oblicza liberalizmu

"Nigdy nie przezwyciężyliśmy całkowicie tęsknoty za owym światem tradycyjnym – plemieniem – gdzie człowiek był jeszcze nieodłączną cząstką wspólnoty, cząstką podporządkowaną wszechpotężnemu szamanowi albo kacykowi, którzy podejmowali za niego wszystkie decyzje, wspólnoty, w której czuł się bezpieczny, zwolniony z odpowiedzialności, poskromiony niczym zwierzę w stadzie lub zagrodzie albo członek paczki czy klubu kibiców, uśpiony w otoczeniu krajanów mówiących tym samym językiem, czczących tych samych bogów, przestrzegających tych samych obyczajów, nienawidzący Obcego, Innego, na których można było zrzucić odpowiedzialność za wszystkie nieszczęścia i katastrofy (…)."

Takimi słowami zwraca się do czytelnika Mario Vargas Llosa w swoim najnowszym dziele – „Zew plemienia”. Laureat Nagrody Nobla, kandydujący trzydzieści lat temu na stanowisko prezydenta Peru, zdecydował się opowiedzieć o swoim zaangażowaniu w politykę oraz o ewolucji politycznych poglądów. Co sprawiło, że ten sympatyzujący z komunizmem młody rewolucjonista zmienił się w zwolennika liberalizmu i wielbiciela Margaret Thatcher? Jeśli jesteście tego ciekawi, koniecznie sięgnijcie po tę książkę.

Nie spodziewajcie się jednak po „Zewie plemienia” pozycji autobiograficznej. Autor „Rozmowy w «Katedrze»” o swoim życiu opowiada bowiem zaskakująco niewiele. Sądzę, że wystarczy to, by zrozumieć ewolucję poglądów autora. U bardziej dociekliwych czytelników może jednak pozostać pewien niedosyt. Spotkanie z Llosą okaże się przede wszystkim drogą do poznania myślicieli, którzy mieli największy wpływ na laureata Nagrody Nobla – takich jak José Ortega y Gasset czy Isaiah Berlin.

Llosa przedstawia poglądy wspomnianych osobistości w dość wyważony, lecz niezwykle ciekawy sposób. Zaczyna za każdym razem od krótkiej prezentacji sylwetki wybranego myśliciela, żeby przejść do jego poglądów oraz pozwolić sobie na snucie osobistych refleksji. Autor „Szelmostw niegrzecznej dziewczynki” zajmuje niekiedy zaskakująco zdecydowane stanowisko, reagując mocno emocjonalnie, gdy wspomina m.in. o sporze, jaki toczył się między dwoma sławami dawnych czasów – Camusem i Sartre’em. Staje murem za pierwszym z nich, dyskredytując całkowicie drugiego i pisząc o nim w bardzo niepochlebny sposób. Cóż, trudno ukryć, iż autor „Mdłości” naraził się Llosie sympatią, jaką żywił dla ówczesnego Związku Radzieckiego.

Peruwiański pisarz nie ogranicza się jednak do prezentacji poglądów najważniejszych dla siebie myślicieli. Bacznie obserwuje najnowsze tendencje polityczne i społeczne, komentując takie wydarzenia, jak Brexit czy wybór Emmanuela Macrona na prezydenta Francji. Widzi zagrożenia stojące przed demokracjami zwodzonymi przez obietnice równego rozdystrybuowania dóbr pomiędzy wszystkich obywateli: „Aby wprowadzić równość, nie ma (…) innej rady, niż poświęcić wolność, przyzwolić na przymus, nadzór i wszechwładzę państwa prowadzącego działania niwelujące”.

Nie ze wszystkimi poglądami Llosy się zgadzam. Uważam jednak, że jego rozsądny i wyważony głos warto poznać w kraju, gdzie myśl liberalna przybiera niekiedy wypaczone, karykaturalne formy. W ujęciu autora „Rozmowy w «Katedrze»” wszystko, co szkodzi wolności, w tym monopol jednej instytucji, okazuje się zjawiskiem wielce niepożądanym. Nie jest więc prawdą, że tak postrzegany liberalizm dopuszcza bogacenie się za wszelką cenę, bez szacunku dla prawa.

Mam niestety wrażenie, że o współczesnej polityce nie da się obecnie mówić bez wspominania o problemie malejących zasobów naturalnych naszej planety. Niestety Llosa zupełnie pomija tę perspektywę, koncentrując się na zagadnieniach gospodarczych i społecznych. Wielka szkoda, gdyż w moim odczuciu kwestie ekologiczne mogą okazać kluczowe i zdecydować o tym, czy przetrwają nasze demokracje.

Czy książka zadowoli każdego miłośnika prozy peruwiańskiego pisarza? Tego niestety nie mogę zagwarantować. Jestem przekonana, że prostota i elegancja, z jaką Llosa pisze o problemach naszego świata, zasługuje na uwagę. Choćby dlatego, że można się z tak znakomitym autorem nie zgodzić.


Wydawnictwo Znak
Tłumaczenie: Marzena Chrobak
Data wydania: 15 stycznia 2020
Liczba stron: 320
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty