Książka pod choinkę

Wybór odpowiedniej książki na prezent jest czasem nie lada wyzwaniem. Wszystko zależy bowiem od naszych osobistych gustów i preferencji. Sama nie zwykłam sięgać po literaturę, której w pewnych miejscach przypina się łatkę "kobiecej". Starałam się jednak postawić na różnorodność i wybrać najciekawsze z przeczytanych w tym roku książek.

Czy mi się to udało? O dziwo, największe dylematy miałam z fantastyką, której czytam ostatnimi czasy dość sporo. Lubię wracać do starej klasyki z Wehikułem Czasu, ale na świąteczny prezent wybrałabym raczej piękne wydanie powieści Philipa Dicka (w zeszłym roku sprezentowałam jedną mężowi). Na pewno miłośnicy tego gatunku mogą bez obaw skorzystać również z oferty wydawnictwa MAG. Sama kolekcjonuję serię Artefakty i Ucztę Wyobraźni, spora część z nich czeka jeszcze w kolejce. W moje ręce trafiło w ostatnim roku sporo książek wydawnictwa Vesper - chyba każda z nich jest dla fana grozy strzałem w dziesiątkę!

Na początku chciałam napisać słów kilka o książkach, które przyszły do mnie niedawno, ale które, moim zdaniem, są świetnym pomysłem na prezent. To "Atlas lądów niebyłych" oraz "Nasza planeta" - obie wydane przez Rebis. Nie zapoznałam się jeszcze z nimi w całości, lecz obydwie są prawdziwą ucztą dla czytelniczych oczu. Ogrom wiedzy w nich zawarty każe przypuszczać, że umilą mi one jeszcze wiele wieczorów.

A teraz czas na podróż przez odległe czasy i gatunki literackie... Pozwolę sobie teraz przestawić kilka tytułów, które najbardziej namieszały w tym roku w mojej głowie i zapadły w pamięć.


Dla miłośników klaski grozy - "Upiór opery" Gastona Leroux

Nie da się zaprzeczyć, iż powstały w 1910 roku „Upiór opery” to klasyczna gotycka powieść grozy. Kiedy wkraczamy do świata rządzonego przez tytułowego upiora, przenosimy się do podziemi paryskiej opery, w przestrzenie mroczne i tajemnicze, gdzie rezydować mogą jedynie potępione dusze. Ciemne wody podziemnego jeziora przywodzą zaś na myśl tonie mitycznego Styksu, po których swoją łódką pływa cichy przewoźnik dusz Charon. Mimo że w historii Gastona Leroux istoty ze świata nadprzyrodzonego nie pojawiają się, to jego opowieść przesiąknięta jest aurą niesamowitości, a czytelnik cały czas ma wrażenie obcowania z mocami nadnaturalnymi, jakby granice świata materialnego i duchowego zacierały się, pozostawały cały czas nieostre.

Publikacje wydawnictwa Vesper stoją na najwyższym poziomie, a jednak „Upiór opery” to wśród ich książek wyjątkowy rarytas! Piękne ilustracje Anne Bachelier, zbudowane na głębokich kontrastach złota i czerni, przywodzą na myśl nieustanną walkę sił mroku i jasności, nadając wydaniu niepowtarzalny nastrój. Czy zechcesz, drogi czytelniku, poznać tragiczną historię uwięzionego w podziemiach opery Erika? Jeśli tak, spotkanie z powieścią Gastona Leroux będzie dla twego oka prawdziwą ucztą.

Cała recenzja znajduje się na stronie Lubimy Czytać.

Dla miłośników grozy współczesnej - "Ćma" Jakuba Bielawskiego

AC/DC śpiewali, że podążają autostradą do piekła. Jeśli sięgnięcie po "Ćmę" Jakuba Bielawskiego przygotujcie się na to, iż wkroczycie w samo jądro ciemności, jednak pójdziecie tam zapadłą, wiejską ścieżynką, snującą się leniwie przez pustoszejącą krainę. Świat stworzony przez autora to zabita dziurami wiocha, której mieszkańcy, pozbawieni perspektyw i nadziei, krążą leniwie wokół gorejącego zła niczym ćmy, nieświadome grożącego im niebezpieczeństwa. "Porzućcie wszelką nadzieję ci, którzy tu wchodzicie", gdyż w tej krainie panuje nieprzebrany mrok, żaden promyk światła przez jego gęstwinę się nie przedrze.

„Ćmę” polecam z czystym sumieniem osobom, które uwielbiają powieści klimatyczne, przepełnione grozą nieoczywistą i prowokujące do zadawania trudnych pytań. Ów duszny, lepki od trwogi nastrój okazuje się tym, co osadza się w głowie czytelnika głęboko i będzie męczyć go jeszcze długo po odłożeniu książki na bok.

Cała recenzja znajduje się na stronie Lubimy Czytać.

Dla niepoprawnych marzycieli - "Nad Oceanem Czasu" George'a Mackaya Browna

George Mackay Brown przenosi nas na dalekie północne wyspy, do świata ludzi prostych, lecz twardych, żyjących w zgodzie z naturą. W społeczeństwie tym marzyciele nie mają łatwego życia. Miejscowi postrzegają więc Thorfinna Ragnarsona, w którego umyśle wykluwają się codziennie nowe opowieści, jako niereformowalnego próżniaka. A jednak to jego historie otwierają przed czytelnikiem zupełnie inne perspektywy – dzięki nim zanurzamy się w przeszłość wyspy, w jej pieśni i legendy. Dzięki nim zaciera się granica pomiędzy rzeczywistością a marzeniem, zaś wizja pisarza nabiera baśniowego charakteru.

„Nad Oceanem Czasu” to również spotkanie małej, prywatnej historii z wielką, niszczącą wszystko machiną dziejów. Być może opowieści o starych, spokojnych światach pożartych przez bezduszną cywilizację nie należą do niezwykle zaskakujących, lecz szkocki pisarz opiewa minione dzieje wyjątkowo subtelnie i nienachalnie, wzbudzając w czytelniku głęboki żal po nieodwracalnej stracie. Powieść staje się jednocześnie opowieścią o naszych najbardziej pierwotnych uczuciach, nadziejach i lękach, zyskując ponadczasowy wymiar i wydźwięk.

Cała recenzja znajduje się na stronie Lubimy Czytać.

Dla wielbiciel prozy gęstej i oszczędnej - "Sztormowe ptaki" Einara Kárasona

Zimne wody północy mają w sobie coś magicznego, tajemniczego i niepokojącego. Nic dziwnego, że opowieści z tych mroźnych krain fascynują, lecz także wzbudzają lęk i trwogę, głęboko zapadając w pamięć. Krajobrazy Nowej Funlandii pięknie odmalowują słowem Alistair MacLeod bądź Michael Crummey. Kanadyjscy pisarze opiewają uroki surowej, skutej lodem ziemi, a także hart ducha jej mieszkańców, zaprawionych w bojach z nieprzyjaznymi żywiołami.

Jeśli jesteście miłośnikami prozy gęstej, treściwej i równie surowej, „Sztormowe ptaki” są dla was idealnym wyborem. Być może przygoda z opowieścią Kárasona zajmie zaledwie jeden wieczór, jednak wyrazistość i plastyczność prozy islandzkiego pisarza sprawiają, że na długo zapada ona w pamięć.

Cała recenzja znajduje się na stronie Lubimy Czytać.

Dla miłośników nastrojowych opowiadań - "Łkające ryby i inne opowiadania" Chi Zijian

Tak rozpoczynają się „Łkające ryby”, otwierające zbiór opowiadań chińskiej pisarki Chi Zijian. Jest to preludium do podróży w krainę odległą, egzotyczną, naznaczoną aurą niesamowitości, jaka właściwa jest jedynie miejscom odchodzącym powoli w przeszłość. Lektura tej wyjątkowej literatury przeradza się w wyprawę do niewielkich miast i wiosek, w rejony, gdzie życie dalej toczy się zgodnie z rytmem wyznaczanym przez zmieniające się pory roku.

Te urzekające, poetyckie miniatury z pewnością przyrbpadną do gustu miłośnikom prozy nieskomplikowanej, lecz niosącej głębokie, uniwersalne przesłanie. Być może dzielą nas tysiące kilometrów, jednak natura ludzka w swej istocie pozostaje niezmienna i dlatego opowieści o prostych mieszkańcach chińskiej prowincji poruszają tak głęboko, na długo zapadając w pamięć.

Cała recenzja znajduje się na stronie Lubimy Czytać.

Dla poszukujących nietypowych rozwiązań fabularnych - "Frankenstein w Bagdadzie" Ahmeda Saadawiego

W 1818 roku został wydany „Frankenstein” Mary Shelley, a autorka powołała do życia postać, która na dobre zagościła w literaturze i kulturze popularnej. Wszyscy chyba kojarzymy pochodzącą z 1931 roku ekranizację oraz Borisa Karloffa w roli przerażającego potwora. Zszyte z martwych ciał monstrum okazuje się jednak nie tylko obrzydliwym wybrykiem natury, ale i istotą rozumną, odczuwającą w pełni tragizm swego istnienia. Nic dziwnego, że po ów motyw sięgają kolejni reżyserowie i pisarze, przetwarzając go na nowo i uwspółcześniając.

Nie mogę jednak zgodzić się ze stwierdzeniem, iż „gdyby »Księgę tysiąca i jednej nocy« napisał Quentin Tarantino, byłby to »Frankenstein w Bagdadzie«”. Reżysera „Kill Billa” tu bowiem zaskakująco niewiele, podobnie sprawa ma się z czarnym humorem. Tego ostatniego jest ledwie namiastka, co wcale nie czyni powieści Saadawiego gorszą. Wręcz przeciwnie, opowieść irackiego pisarza okazuje się zaskakująco poruszająca, prawdziwa i ponadczasowa.

Cała recenzja znajduje się na stronie Lubimy Czytać.

Dla kochających kryminały i thrillery - "Budząc lwy" Ayelet Gundar-Goshen

Kiedy przyglądamy się okładce książki „Budząc lwy”, w oczy rzuca nam się rozmazana plama samochodu, pozostawiającego na drodze krwistoczerwony cień. Już pierwsze strony powieści odkryją przed nami mroczny sekret głównego bohatera. Otóż wracając pewnej nocy do domu, zmęczony i zapatrzony w jaśniejący księżyc, nie zauważy on, że na jezdnię wtargnął nielegalny imigrant z Afryki. Spanikowany lekarz pozostawi dogorywającego Somalijczyka na poboczu, sam zaś ucieknie z miejsca zdarzenia, zabierając jednak ze sobą ogromny bagaż żalu, wstydu i poczucia winy.

Przyznam, że „Budząc lwy” to powieść trudna, przez którą przedzierałam się z mozołem. Jeśli oczekujecie kryminału lekkiego i obfitującego w zwroty akcji, możecie poczuć się mocno zawiedzeni. Książka Gundar-Goshen zadowoli natomiast miłośników książek mniej szablonowych, gdyż mimo swego ciężaru jest to opowieść zaskakująca, momentami wręcz szokująca. Jej przebieg zdaje się potwierdzać starą prawdę, iż najmroczniejsze tajemnice skrywane są głęboko w ludzkich umysłach.

Cała recenzja znajduje się na stronie Lubimy Czytać.

Dla miłośników superbohaterów - "Niesamowite przygody Kavaliera i Claya" Chabona

Pragnę podkreślić, że„Niesamowite przygody Kavaliera i Claya” nie są powieścią przeznaczoną jedynie dla wielbicieli i koneserów komiksowego świata. Chabon zabiera nas bowiem w szalone lata trzydzieste minionego wieku, bardzo skrupulatnie i plastycznie odmalowując realia epoki, która zrodziła tę niedocenianą przez wielu formę sztuki.

Monumentalna powieść amerykańskiego pisarza nie jest jednak opowiastką lekką i nieskomplikowaną. Autor miesza elementy komiczne i tragiczne, opowiadając o Holokauście czy prześladowaniach, na jakie narażeni byli homoseksualiści. Chabon tworzy tym samym głęboki i przejmujący portret epoki, która odeszła już w przeszłość. Jednak jeśli spodziewacie się wartkiej przygody, możecie poczuć się srodze zawiedzeni. „Niesamowite przygody Kavaliera i Claya” potrafią momentami pochłonąć czytelnika bez reszty, lecz ich największym grzechem są liczne dłużyzny. Odniosłam wrażenie, że powieść zyskałaby na sile wyrazu, gdyby okazała się odrobinę krótsza.

Cała recenzja znajduje się na stronie Lubimy Czytać.

Dla poszukujących książek popularnonaukowych - "Witamy we wszechświecie. Podróż astrofizyczna"

„Najpiękniejsza rzecz, jakiej możemy doświadczyć, to oczarowanie tajemnicą” – stwierdził Albert Einstein. Gdzie indziej zaś zaznać możemy tego, co tajemnicze i nieokreślone, jeśli nie wśród odległych gwiazd? Neil deGrasse Tyson, Michael A. Strauss oraz J. Richard Gott połączyli siły, żeby zabrać czytelnika w astrofizyczną podróż i udowodnić mu, że Wszechświat jest niesamowity. Będzie to wyprawa „na koniec świata i jeszcze dalej”, jakby stwierdził bohater „Toy Story” Buzz Astral.

„Witajcie we Wszechświecie” to pięknie wydana książka, która z pewnością stanowić będzie cenny nabytek do domowej biblioteczki. Nie jest być może najlepszą pozycją dla osoby rozpoczynającej swoją przygodę z astronomią, jednak do jej lektury można powracać wielokrotnie, zaś zawartą w niej wiedzę dawkować stopniowo. To jedna z najlepiej opracowanych (co nie znaczy najłatwiejszych) publikacji popularnonaukowych, z jaką miałam do czynienia, udowadniająca po raz kolejny, że naukowcy to niesamowicie ciekawi ludzie, odznaczający się wyjątkowym poczuciem humoru.

Cała recenzja znajduje się na stronie Lubimy Czytać.

Dla miłośników sztuki - "Instynkt sztuki. Piękno, zachwyt i ewolucja człowieka"

Denis Dutton jest amerykańskim filozofem sztuki, pracującym na Uniwersytecie Canterbury w Nowej Zelandii. „Instynkt sztuki” to jego opus magnum – dzieło, które tworzył od końca lat dziewięćdziesiątych i w którym podejmuje się zadania niezwykle trudnego: splata ze sobą dwie jakże odległe dyscypliny – sztukę i nauki ewolucyjne.

Mimo pewnych wątpliwości, erudycja i niezwykle wszechstronna wiedza Denisa Duttona czynią „Instynkt sztuki” pozycją obowiązkową dla wszystkich zainteresowanych zagadnieniem, dlaczego homo sapiens rozpoczął swoją przygodę z twórczością artystyczną. W końcu łączy nas to, iż dzieła sztuki niezmiennie dostarczają nam różnych emocji i czynią nasze życie pełniejszym.

Cała recenzja znajduje się na stronie Lubimy Czytać.

Dla zainteresowanych biologią - "Magia bioinżynierii. Ciało, geny i medycyna przyszłości"

Sięgając po „Magię bioinżynierii”, przygotujmy się jednak na podróż nie przez odległe układy planetarne, lecz w głąb mikrokosmosu ludzkiego organizmu. Dla tych, którzy pamiętają jeszcze serial „Było sobie życie”, publikacja będzie idealną okazją do ponownej wyprawy w magiczny świat genów, tkanek mięśniowych, komórek macierzystych. Dowiemy się również, co czyni myszy siłaczami i dlaczego eksperymentalne przeszczepy u psów przyjmują się tak dobrze.

Jeśli ktoś interesuje się mechanizmami sterującymi naszym ciałem bądź pragnie dowiedzieć się, dokąd zmierza współczesna medycyna, „Magia bioinżynierii” to dla niego pozycja obowiązkowa. Tylko odrobinę szkoda, że czytamy o cudach nauki, a nasza codzienność szpitalna znacząco różni się od tego, co przedstawione w książce.

Cała recenzja znajduje się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty