W drodze z ostatnim bogiem
Kiedy pada pytanie o najlepsze powieści postapokaliptyczne, trudno pominąć „Drogę” Cormaca McCarthy’ego. Ta nagrodzona Pulitzerem książka, rozsławiona przez ekranizację z Viggo Mortensenem, przenosi czytelnika na planetę spustoszoną przez nieokreśloną katastrofę, pozbawioną jakiejkolwiek nadziei na odrodzenie. Po zgliszczach starego świata podróżują ostatni ludzie – ojciec z synem, pragnący jedynie przetrwać oraz zachować człowieczeństwo w krainie gwałtu i bezprawia, gdzie ostać się mogą jedynie ludzkie bestie.
To nie pierwsze moje spotkanie z powieścią McCarthy’ego i kolejny raz jej lektura okazuje się doświadczeniem szalenie trudnym, bolesnym, burzącym spokój ducha. Jeśli zdecydujecie się na wejście do świata stworzonego przez amerykańskiego pisarza, przygotujcie się na bycie połkniętym, przeżutym i wyplutym przez ciemność. Mrok zimny, gęsty, pachnący stęchlizną, przez którego rozkładające się, gnijące cielsko nie przedrze się nawet nikły promyk światła.
Czy z perspektywy rodzica małego dziecka lektura „Drogi” staje się tym boleśniejsza? Nie ośmielę się mówić w imieniu wszystkich czytelników, jednak w moim przypadku tak się właśnie stało. Wyznam, iż książkę musiałam dawkować wyjątkowo oszczędnie, żeby poradzić sobie z ogromem bólu wypływającym spomiędzy poszczególnych stronic. Owa napisana surowym, pozbawionym ozdobników językiem krótka historia potrafi uderzyć w najczulszy punkt, bez litości.
Zastanawia jedynie, jak możliwe było przetrwanie dwójki głównych bohaterów w równie okrutnym, nieprzyjaznym świecie. Czy jest szansa, żeby w obliczu bestialstw, których doświadczali na każdym kroku, zachować godność i człowieczeństwo? Czy można pozostać „niosącym ogień” i żałować pojedynczego istnienia, „gdy płoną lasy”?
Dociekanie przyczyn katastrofy, jaka zrujnowała stary świat, jest jednak bezcelowe. Lepiej potraktować książkę McCarthy’ego jako opowieść o rodzicielskiej miłości i poświęceniu w sytuacji granicznej. Czyż nie jest to bowiem historia już wcześniej napisana, której echa rozlegają się wszędzie tam, gdzie toczą się konflikty zbrojne, a zwykli ludzie zmuszeni są walczyć o życie? McCarthy napisał powieść o zagładzie całej planety, ale skupił się na końcu świata, będącym doświadczeniem osobistym, wręcz intymnym. Jak stwierdził Czesław Miłosz: „innego końca świata nie będzie”.
Wydawnictwo Literackie
Tłumaczenie: Robert Sudół
Data wydania: 8 maja 2019
Liczba stron: 272
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.
To nie pierwsze moje spotkanie z powieścią McCarthy’ego i kolejny raz jej lektura okazuje się doświadczeniem szalenie trudnym, bolesnym, burzącym spokój ducha. Jeśli zdecydujecie się na wejście do świata stworzonego przez amerykańskiego pisarza, przygotujcie się na bycie połkniętym, przeżutym i wyplutym przez ciemność. Mrok zimny, gęsty, pachnący stęchlizną, przez którego rozkładające się, gnijące cielsko nie przedrze się nawet nikły promyk światła.
Czy z perspektywy rodzica małego dziecka lektura „Drogi” staje się tym boleśniejsza? Nie ośmielę się mówić w imieniu wszystkich czytelników, jednak w moim przypadku tak się właśnie stało. Wyznam, iż książkę musiałam dawkować wyjątkowo oszczędnie, żeby poradzić sobie z ogromem bólu wypływającym spomiędzy poszczególnych stronic. Owa napisana surowym, pozbawionym ozdobników językiem krótka historia potrafi uderzyć w najczulszy punkt, bez litości.
Zastanawia jedynie, jak możliwe było przetrwanie dwójki głównych bohaterów w równie okrutnym, nieprzyjaznym świecie. Czy jest szansa, żeby w obliczu bestialstw, których doświadczali na każdym kroku, zachować godność i człowieczeństwo? Czy można pozostać „niosącym ogień” i żałować pojedynczego istnienia, „gdy płoną lasy”?
Dociekanie przyczyn katastrofy, jaka zrujnowała stary świat, jest jednak bezcelowe. Lepiej potraktować książkę McCarthy’ego jako opowieść o rodzicielskiej miłości i poświęceniu w sytuacji granicznej. Czyż nie jest to bowiem historia już wcześniej napisana, której echa rozlegają się wszędzie tam, gdzie toczą się konflikty zbrojne, a zwykli ludzie zmuszeni są walczyć o życie? McCarthy napisał powieść o zagładzie całej planety, ale skupił się na końcu świata, będącym doświadczeniem osobistym, wręcz intymnym. Jak stwierdził Czesław Miłosz: „innego końca świata nie będzie”.
Wydawnictwo Literackie
Tłumaczenie: Robert Sudół
Data wydania: 8 maja 2019
Liczba stron: 272
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.
Komentarze
Prześlij komentarz