Żółty to kolor światła i rozpaczy

"Żółty jest stanem wizualnym duszy. Żółty jest kolorem, który mówi o przeszłości, o obumieraniu dwóch rodzin, o ubóstwie, moralnej przestrzeni, ku której prowadzi cię bieda, o tym, jak jest źle, kiedy nie widujesz swoich dzieci, o upadku Hiszpanii w miazmaty hiszpańskie, o samochodach, o autostradach, o wspomnieniach, o miastach, w których żyłem, o hotelach, w których spałem, o tym wszystkim mówi żółty."

Okładka „Ordesy” jest przejmująco żółta, jednak ów radosny z pozoru kolor od pierwszego wejrzenia powoduje głęboki dyskomfort, razi czytelnicze oczy. Drażni gwałtowny kontrast ze znajdującym się na pierwszym planie zeschniętym, brązowym liściem. Jego ostre brzegi wrzynają się w otaczającą go żółć, ranią ją. Oto, drodzy państwo, otrzymujecie historię przepełnią bólem, strachem i rozpaczą – zdaje się krzyczeć ilustracja.

„Boże, jak mnie się podobają ludzie pełni beznadziejnej rozpaczy. Są najlepsi z najlepszych” – stwierdza narrator „Ordesy”, bezimienny pisarz. Opowiada on swoją historię, koncentrując się na jej najintymniejszych, najbardziej osobistych szczegółach. Skupia się głównie na relacjach z rodzicami, jednak na światło dzienne wystawia również problemy z alkoholem, zdrady, rozpad małżeństwa oraz niemożliwość porozumienia się z własnymi dziećmi. Chwile radości oraz beztroski okazują się niezmiernie rzadkie i ulotne. „Robak się lęgnie i w bujnym kwiecie” – chciałoby się zacytować poetę Antoniego Malczewskiego.

Jeśli ograniczę się do stwierdzenia, że „Ordesa” to trudna lektura, to zaprawdę powiem niewiele. Ta książka opisuje jedną z najbardziej niewdzięcznych historii, jakie czytałam. Opowiada bowiem o całkowitym rozpadzie więzi rodzinnych, a choć pisarz wspomina własnych rodziców, to nie ma w jego relacji zbyt wiele czułości. „Ojciec nie nauczył mnie siebie kochać” – pada wielce wymowne sformułowanie. W książce Manuela Vilasa rodzice są albo mitologizowani – piękni, młodzi, wyjątkowi, albo pełni wad i słabostek, zaś bohater obarcza ich odpowiedzialnością również za własne błędy.

Narrator diagnozuje także Hiszpanię – kraj przegrany, pozbawiony więzi społecznych, gnany kapitalistycznym, oślim pędem. Czy stawia tym samym diagnozę również dla Europy i świata? Nie przeczę, iż w jego poetyckiej, przepełnionej goryczą wizji wielu czytelników na pewno tę prawdę odnajdzie. Zaryzykuję stwierdzeniem, że podobne rozliczenie z przeszłością musiało być potrzebne, skoro w ojczyźnie publikacja znalazła tak wielu odbiorców.

Nie jest to jednak książka dla wszystkich, gdyż dla wielu osób opowieść Vilasa będzie przytłaczająca, w niektórych zapewne wywoła gniew bądź rozczarowanie. Czy taki był zamysł autora? Podrażnić, rozjątrzyć zastygłe rany. Jeśli tak, to zaprawdę sztuka owa pisarzowi się doskonale udała.


Wydawnictwo Rebis
Seria: Salamandra
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Data wydania: 23 kwietnia 2019
Liczba stron: 448
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty