Miłość i nienawiść to dwie strony tej samej monety

Kiedy obcuję z dziełem z odległego kręgu kulturowego, targają mną czasem wątpliwości, czy jestem w stanie odczytać je właściwie. Ostatnimi czasy w me ręce trafiła jednak publikacja amerykańskiego filozofa sztuki Denisa Duttona – „Instynkt sztuki”, w której padło stwierdzenie, iż nie żyjemy w hermetycznie wyizolowanych światach, zaś sztuka porusza nas wszystkich w podobnym stopniu. Dwie książki wydawnictwa Kwiaty Orientu, które miałam przyjemność przeczytać w krótkim czasie, doskonale zdają się powyższą tezę potwierdzać. Zarówno „Łkające ryby i inne opowiadania”, jak i „Pieśń ziemi” to spotkania z literaturą wysmakowaną, nieoczywistą oraz dostarczającą odbiorcy mnóstwa emocji.

Jeden z bohaterów „Pieśni ziemi”, Kang Sang-ho, odkrywa zapiski swego niedawno zmarłego brata i targany wyrzutami sumienia, decyduje się dokończyć jego dzieło. Podróż do położonego na szczycie góry Cheonsan zamku Hebronu zabierze czytelnika w świat tajemniczych inskrypcji naściennych, do krainy miłości i nienawiści, zemsty i przebaczenia, wiary i zwątpienia. Samym postaciom trudno określić, czym jest siła, która popycha je do działania i dlaczego miotają się niczym ćmy wokół świecy, oczekując ostatecznego spełnienia.

Powieść Lee Seung-u składa się z historii pozornie odległych, lecz łączących się ze sobą w subtelny, często ledwo zauważalny sposób. Te przeplatające się opowieści tworzą konstrukcję kunsztowną i staranną niczym najpiękniejsze kwiaty origami. Im mocniej zagłębiamy się w fabułę, tym lepiej dostrzegamy coraz to nowe sensy i znaczenia. Styl pisarza, obfitujący w liczne powtórzenia, wciąga i hipnotyzuje do tego stopnia, że czytelnikowi trudno się od lektury oderwać. Dziwić to może, gdyż z pewnością nie mamy do czynienia z lekturą prostą, lekką i jednoznaczną.

W „Pieśni ziemi” małe, intymne historie rozgrywają się na arenie opanowanej przez wielką politykę. Losy zanurzonych w modlitwie i kontemplacji mnichów zależeć będą od kryjących się za ciemnymi okularami wojskowych. Po raz kolejny potwierdza się stara prawda, że potężna, drapieżna, całkowicie bezrozumna w swym szale historia nie bierze jeńców, nie zna litości.

Przeszłość i teraźniejszość w powieści Lee Seung-u idą ze sobą krok w krok. Losy bohaterów toczą się szlakiem wytyczonym przez dzieje biblijnych postaci, takich jak wielokrotnie wspominany Absalom. Tym zaś, co popycha powyższe jednostki do dalszego działania, okazują się niejednokrotnie wyrzuty sumienia i palący wstyd. Czy bohaterom uda się wyrwać z zaklętego kręgu własnego przeznaczenia? Czy odnajdą schronienie w modlitwie i kontemplacji, czy może górę wezmą namiętności świata doczesnego? Pisarz nie daje prostych odpowiedzi na zadane przez siebie pytania. I tu kryje się siła jego dzieła.

„Pieśń ziemi”, czerpiąc z tradycji biblijnej, odwołuje się tym samym do norm moralnych dobrze znanych rodzimemu odbiorcy. Przetwarza jednak i interpretuje owe wzory na swój własny, oryginalny sposób, tworząc uniwersalną przypowieść o ludzkich namiętnościach i słabościach. Nie obawiajcie się zatem sięgać po literaturę przybyłą do nas z tak daleka! Historia napisana przez Lee Seung-u z pewnością poruszy niejednego czytelnika i na długo zapadnie mu w pamięć.


Wydawnictwo Kwiaty Orientu
Tłumaczenie: Katarzyna Różańska
Data wydania: maj 2019
Liczba stron: 260
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty