Lecimy tam, dokąd poniesie nas wiatr

19 września 1783 roku miało miejsce wydarzenie niezwykłe, bez precedensu. Oto pierwszym ludziom, braciom Montgolfier, udało się wznieść ponad skorupę ziemską w napełnionym gorącym powietrzem balonie. Ten mały lot człowieka przeniósł ludzkość na zupełnie inny poziom postrzegania rzeczywistości. Oderwaliśmy bowiem nasze ciężkie stopy od ziemi i spojrzeliśmy na świat z perspektywy ptaków. W „Wymiarach życia”, wydanych w 2013 roku, Julian Barnes prowokuje czytelnika do przyjrzenia się bytowi ludzkiemu z innego punktu widzenia, a jego dzieło niczym balon unosi nas wysoko w górę, do krainy pięknych słów i przenikliwych myśli.

Książka łączy w sobie bardzo odległe na pierwszy rzut oka historie. Barnes opowiada nam o pierwszych podniebnych podróżnikach, a także daje świadectwo własnego żalu po stracie żony. W trakcie lektury owe rozbite i pozornie niepasujące elementy łączą się, tworząc spójną i przemyślaną całość. „Wymiary życia” okazują się opowieścią z jednej strony intymną i przejmującą, z drugiej – przepełnioną głęboką mądrością, niezwykle dojrzałą. To niewielkie dzieło kryje bowiem w sobie zaskakujące bogactwo treści, sprawiające, że spragniony pięknej frazy czytelnik będzie chciał wracać do niego wielokrotnie.

Jak mistrzowsko sportretował angielski pisarz pionierów lotów balonem! Mają oni w sobie rys nieposkromionych marzycieli, romantycznych awanturników. Porywają się na cele niebezpieczne, wręcz szalone, gdyż jako żyjący w tamtych czasach podniebni podróżnicy byli całkowicie zdani na łaskę i niełaskę wiatrów, zaś upadek z dużej wysokości zawsze kończył się tragicznie. Czyż jednak zdjęcie panoramy miasta, wykonane przez ojca fotografii lotniczej – Nadara, nie było warte takiego ryzyka? Czy bez owych śmiałków stanęlibyśmy na Księżycu i zobaczylibyśmy wykonane z naszego satelity zdjęcie wschodzącej Ziemi?

Niezwykle intensywnie przedstawił Barnes więź łączącą XIX-wiecznego baloniarza Freda Burnaby'ego oraz piękną aktorkę Sarah Bernhardt. Ich dysputy, rozważania na temat życia oraz przyszłości lotnictwa, są niezwykle inspirujące, wyśmienite. Szczególne wrażenie robi postać znanej artystki ukazanej jako kobieta zmienna, nieco kapryśna, lecz czerpiąca z życia pełnymi garściami i żądna coraz to nowych doznań. „Jestem stworzona do wrażeń, przyjemności, do życia chwilą – mówi Sarah do swego towarzysza. – Wiecznie poszukuję nowych doznań, nowych uczuć. Pozostanę taka, dopóki moje życie się nie wypali. (…) Zawsze będę, jak to pan ujął, balonomaniaczką. Nigdy nie polecę maszyną cięższą od powietrza”.

Najbardziej przejmującą częścią książki pozostaje „Utrata głębi”, w której autor zmaga się z żalem po stracie najukochańszej żony. Urywki wspomnień mieszają się tu z refleksjami na temat sztuki, filozofii czy religii. Przemyślenia Barnesa okazują się często gorzkie, lecz szczere i bezpośrednie: „Utraciliśmy wysokość Boską, a zyskaliśmy Nadarowską; ale utraciliśmy też głębię. Kiedyś, dawno temu, mogliśmy zejść do podziemia, gdzie umarli żyli dalej. Teraz utraciliśmy tę metaforę i zejść pod ziemię możemy jedynie dosłownie: badać jaskinie, prowadzić wiercenia w poszukiwaniu kopalin i tak dalej. Zamiast Podziemia – podziemia”.

„Wymiary życia” to mała, wielka księga – dzieło przepełnione dojrzałą mądrością, ale też niepokojące, zapadające głęboko w pamięć. Obcowanie z książką Barnesa daje czytelnikowi satysfakcję płynącą z kontaktu z literaturą na najwyższym poziomie. Nieczęsto zdarzają się tak owocne spotkania, ale to one czynią nasze życie piękniejszym i pełniejszym.

Wydawnictwo Świat Książki
Tłumaczenie: Dominika Lewandowska-Rodak
Data wydania: 15 maja 2019
Liczba stron: 160
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty