Jaki jest twój pomysł na start-up?

Kiedy oglądamy stare westerny, Dziki Zachód jawi się w nich jako kraina bezrozumnej przemocy i bezprawia. Jakie to szczęście, że współczesna Ameryka wygląda zupełnie inaczej! Obecnie każdy ma tu szansę, żeby zrealizować swój amerykański sen o sukcesie. Wystarczy tylko dobry pomysł na start-up, a świat, cudowna Dolina Krzemowa, stanie przed tobą otworem! Czy aby na pewno? Corey Pein ma odmienny pogląd na ten temat i mówi o tym w bardzo dosadny, szczery sposób. Jego zdaniem kalifornijska kraina mlekiem i miodem płynąca przeistacza się w Nowy Dziki Zachód, siedzibę bezwzględnych, bogatych korporacji oraz małych, harujących bez ustanku wyrobników.

Amerykański dziennikarz wyrusza do Doliny Krzemowej, by razem z innymi młodymi ludźmi szukać szczęścia w sektorze high-tech. W książce opisuje swoje perypetie ze znalezieniem godziwego lokum za rozsądną cenę oraz przygody związane z udziałem w licznych imprezach branżowych. Wnioski, jakie wysnuwa, są nadzwyczaj niepokojące. Okazuje się bowiem, iż sukces staje się udziałem niewielkiej garstki szczęściarzy z odpowiednim wykształceniem i znajomościami, podczas gdy większość małych przedsiębiorców musi zadowolić się ochłapami.

W rozmowie ze sceptycznie nastawionym do reguł rządzących Doliną Krzemową Ghazim autor odkrywa smutną prawdę, że wsparcie inwestorów zdobywa się, „produkując efekciarskie, dynamiczne prezentacje w PowerPoincie wedle tego samego, sprawdzonego schematu robiącego wrażenie na owcach z dyplomami MBA”. Rozmówca Coreya Peina zauważa ponadto: „W takich firmach nie było miejsca na autentyczną innowacyjność, ponieważ postęp technologiczny nie stanowił tak pewnego źródła dochodów, jak – dajmy na to – wymyślanie sprytnych sposobów na obskubywanie klientów albo wykorzystywanie luk w przepisach”.

Dziennikarz jest jednak nastawiony krytycznie nie tylko do magnatów finansowych, lecz również do aspirujących młodych przedsiębiorców branży high-tech, którzy wykazują się zaskakującą nieudolnością w życiu codziennym. W swoich współlokatorach widzi dziwaków oglądających godzinami filmiki reklamowe na komórce oraz niepotrafiących obsłużyć urządzenia do gotowania ryżu. „Pasjonatów najnowszych technologii informatycznych łączyła godna pozazdroszczenia pewność co do przebiegu ich przyszłych karier, byli za to zupełnie zagubieni w sferze swoich osobistych pragnień, o ile nie dotyczyły one artykułów konsumpcyjnych” – zauważa Pein.

W powieściach amerykańskiego pisarza Jamesa Ellroya Stany Zjednoczone przedstawione zostały jako kraj bezprawia i korupcji. „Nowy Dziki Zachód” nie jest wprawdzie opowieścią o krwawych porachunkach gangów, jednak ukazuje oblicze kraju zza oceanu, jakiego chyba wolelibyśmy nie znać. „Amerykanie nienawidzą rządu i nie przepadają za wielkimi korporacjami – pisze Pein – ale lata propagandy przekonały ich, że firmy z branży high-tech różnią się od reszty, że arystokracja z Doliny Krzemowej jest wyjątkowo oświecona, dobrotliwa i fajna – w odróżnieniu od typowych miliarderów, którzy bez wyjątku są dupkami!”.

Ponure to wnioski, a będą one jeszcze bardziej pesymistyczne, jeśli dodamy, iż za sukcesem firm z branży high-tech kryją się liczne malwersacje finansowe, wyłudzanie danych osobowych, a nawet propagowanie faszyzmu. Zła kondycja sektora dbającego jedynie o własne zyski i lekceważącego dobro ogółu czy ochronę środowiska to zły prognostyk dla całego świata, uzależnionego od nowoczesnych technologii. Tym samym „Nowy Dziki Zachód” jest z pewnością książką wartą poznania, burzącą w brutalny sposób nasz spokój i samozadowolenie. Po tej lekturze niektórzy z nas zapragną pewnie skasować konto na Facebooku bądź ograniczyć korzystanie z wyszukiwarki Google.

Doceniam dociekliwość i cięty humor Peina, jednak pewne wątpliwości budzi nieco jednostronne przedstawianie przez niego niektórych faktów. Odnosiłam niekiedy wrażenie, iż jego osobiste uprzedzenia wobec branży biorą górę nad rzetelnym opisem zdarzeń. Przyznam również, że przeciętny czytelnik nie jest w stanie zweryfikować wszystkich podanych przez dziennikarza informacji. Czy uwierzymy mu, czy też uznamy niektóre z jego podejrzeń za teorie spiskowe? Tę decyzję, drogi czytelniku, pozostawiam tobie.

„Nowy Dziki Zachód” nie jest lekturą łatwą, gdyż mnogość informacji o aferach korupcyjnych bądź podejrzanych osobistościach okazuje się iście przytłaczająca. Mimo powyższych wątpliwości twierdzę, iż książka Peina to wartościowa pozycja, którą każdy użytkownik współczesnych mediów społecznościowych czy miłośnik zaawansowanych technologii poznać powinien. Nie pierwszy raz dowiadujemy się przecież, że król jest nagi, a amerykański dziennikarz obnażył branżę high-tech bardzo dosadnie i dosłownie.

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Seria: Mundus
Tłumaczenie: Barbara Gutowska-Nowak
Data wydania: 15 maja 2019
Liczba stron: 304
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty