Przesunąć granice niemożliwego

Jak bardzo scenariusze science fiction różnią się od rzeczywistości? Twórcy odysei kosmicznych kreują światy, w których wspomagani przez bionikę ludzie podbijają odległe planety. Nawet śmierć okazuje się niestraszna, gdyż pamięć ludzką można zarchiwizować na specjalnych nośnikach i wszczepić do nowego klona. Podobne historie wydają się wyjątkowo mało prawdopodobne. Na jakim jednak etapie rozwoju znajduje się obecnie technologia i bioinżynieria? Wyczekiwałam książki Adama Piore, licząc, iż znajdę odpowiedź na to pytanie.

Sięgając po „Magię bioinżynierii”, przygotujmy się jednak na podróż nie przez odległe układy planetarne, lecz w głąb mikrokosmosu ludzkiego organizmu. Dla tych, którzy pamiętają jeszcze serial „Było sobie życie”, publikacja będzie idealną okazją do ponownej wyprawy w magiczny świat genów, tkanek mięśniowych, komórek macierzystych. Dowiemy się również, co czyni myszy siłaczami i dlaczego eksperymentalne przeszczepy u psów przyjmują się tak dobrze.

Przede wszystkim książka Adama Piore pozostaje zbiorem ludzkich historii. Jej bohaterami są ci, którzy ucierpieli wskutek amputacji kończyn, tak jak Hugh Herr czy Pat Fletcher, która straciła wzrok w wypadku, jaki miał miejsce w fabryce granatów. Jako jednostki niepogodzone ze swoim losem walczą o skonstruowanie lepszych protez czy doświadczanie świata wszystkimi zmysłami. Historia kobiety „widzącej uszami” to chyba najbardziej zapadająca w pamięć część książki, brzmiąca nieco jak odległe scenariusze science fiction. Równie nieprawdopodobny wydaje się przypadek Dereka Amato, który odkrył w sobie nadzwyczajne talenty muzyczne zaraz po tym, jak podczas skoku do wody uderzył głową w dno basenu.

Oddanie głosu zwykłym obywatelom czyni książkę niezwykle wciągającą, a także przystępną dla osób obawiających się wszelkich popularnonaukowych publikacji. Nie muszą one lękać się zalewu fachowej terminologii bądź nużącej monotonii. W podobnym tonie utrzymana jest opowieść o dziejach odkryć medycznych, mających ogromne znaczenie w walce z przeróżnymi schorzeniami bądź próbujących polepszyć standard życia współczesnego człowieka. Zaiste, czyta się te historie niczym wciągającą powieść z licznymi zwrotami akcji.

Adam Piore jest też świadom faktu, iż modyfikacje, jakim poddajemy ludzki organizm, będą się nieodłącznie wiązały z szeregiem wątpliwości etycznych: „Każda technologia polegająca na wyeliminowaniu genów odpowiedzialnych za choroby niesie ze sobą niepokojące widmo armii genetycznie zmodyfikowanych superżołnierzy niewrażliwych na ból i niezdolnych do odczuwania empatii, apodyktycznych rodziców gotowych przepisać DNA dziecka, byleby tylko zapewnić mu miejsce na Harvardzie, i dzieci na zamówienie wyglądających jak Justin Bieber”.

Najbardziej inspirującymi częściami książki były według mnie te poświęcone pamięci oraz zdolności kreatywnej ekspresji. Historie ludzi, którzy pamiętają wszystko, skłaniają do refleksji, jak ważne w naszym życiu jest zapominanie. Natomiast próby odnalezienia ośrodków mózgu odpowiedzialnych za twórczość artystyczną to powrót do rozważań nad wyobrażeniem artysty jako szalonego geniusza: „W zdrowym mózgu zdolność poszczególnych obwodów nerwowych do wzajemnego pobudzania się i hamowania wynika z potrzeby efektywnego działania. Ale w mózgach pacjentów dotkniętych demencją oraz autystycznych sawantów (…) brak hamulca blokującego obszar odpowiedzialny za kreatywność poskutkował eksplozją artystycznej ekspresji i niemal kompulsywną potrzebą tworzenia”.

W trakcie lektury towarzyszyły mi oczywiście pewne wątpliwości natury etycznej. Najwięcej z nich dotyczyło eksperymentów na zwierzętach, chociaż nie wspominano nigdzie, czy doświadczały one cierpienia w trakcie przeprowadzanych badań. Równie mieszane uczucia miałam, kiedy czytałam o treningach „szóstego zmysłu”, przeprowadzanych na potrzeby armii Stanów Zjednoczonych. Tym większe czułam zmieszanie, gdyż temat okazał się wyjątkowo frapujący: ukryte funkcje ludzkiego mózgu, pozwalające przeczuć niedaleką przyszłość.

Odpowiedzi na pytanie, czy bionika pozwoli ludziom sięgnąć gwiazd, nie dostałam. Nie przeszkodziło mi to jednak w czerpaniu przyjemności z niezwykle wciągającej lektury. Jeśli ktoś interesuje się mechanizmami sterującymi naszym ciałem bądź pragnie dowiedzieć się, dokąd zmierza współczesna medycyna, „Magia bioinżynierii” to dla niego pozycja obowiązkowa. Tylko odrobinę szkoda, że czytamy o cudach nauki, a nasza codzienność szpitalna znacząco różni się od tego, co przedstawione w książce.

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Tłumaczenie: Grzegorz Ciecieląg
Data wydania: 10 kwietnia 2019
Liczba stron: 352
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty