Piekło jest bliżej niż myślisz. Czai się w każdym z nas...

Czy pamiętacie plakat promujący film „Milczenie owiec”? Otóż widzimy na nim twarz kobiety, której usta zasłonięte zostały przez ćmę z charakterystycznym wzorem czaszki na tułowiu. To zapewne Acherontia atropos, czyli zmierzchnica trupia główka, jednak owad na obrazie prezentuje się nieco inaczej niż ten, jakiego spotkamy w naturze. Okaz z plakatu filmowego przypomina nieco przedstawienie „żywej” czaszki, ułożonej przez Salvadora Dalego z ciał siedmiu kobiet.

Ćmy postrzegano niegdyś jako zwiastunów śmierci. Obawiano się momentów, w których ów owad wlatywał do domu, gasząc świecę, bądź przybywał do człowieka podczas snu. W wierzeniach słowiańskich pod jego postacią mogła kryć się zbłąkana dusza lub zmora. Zmierzchnice trupie główki potrafiły przez swój charakterystyczny wzór czaszki na plecach oraz przeciągły pisk, jaki z siebie wydają, wzbudzać jeszcze większy strach. Nic dziwnego, iż owad ten nadal inspiruje twórców powieści grozy.

AC/DC śpiewali, że podążają autostradą do piekła. Jeśli sięgnięcie po "Ćmę" Jakuba Bielawskiego przygotujcie się na to, iż wkroczycie w samo jądro ciemności, jednak pójdziecie tam zapadłą, wiejską ścieżynką, snującą się leniwie przez pustoszejącą krainę. Świat stworzony przez autora to zabita dziurami wiocha, której mieszkańcy, pozbawieni perspektyw i nadziei, krążą leniwie wokół gorejącego zła niczym ćmy, nieświadome grożącego im niebezpieczeństwa. "Porzućcie wszelką nadzieję ci, którzy tu wchodzicie", gdyż w tej krainie panuje nieprzebrany mrok, żaden promyk światła przez jego gęstwinę się nie przedrze.

Bohaterkami powieści Jakuba Bielawskiego są dwie młode dziewczyny, pijące i klnące tak, iż bohaterki filmów Tarantino zostałyby daleko w tyle. Spytacie, czy mnie ów język raził? Niekoniecznie, chociaż młode dziewczęta pławiące się w wulgaryzmach gorszych niż te znane żulom spod budki z piwem wydawały mi się momentami mało wiarygodne. Moim zdaniem klimat powieści nic by nie stracił, gdyby wspominanych inwektyw pojawiło się nieco mniej.

Proszę, żebyście się jednak „niegrzeczną” młodzieżą nie zrażali, bowiem o sile "Ćmy" decyduje tajemnicza i niesamowita aura grozy, doskonale podkreślana przez czarno-białe ilustracje Macieja Kamudy. Znakomity warsztat pisarski autora sprawia, iż czytelnik delektuje się poetyckimi opisami mrocznych ostępów, w których zagnieździło się zło. Dbałość o piękne słowo udowadnia również, iż oto mamy do czynienia z pozycją wyjątkową na współczesnym rynku wydawniczym.

Pozostaje zagadką, czym są ciemne siły, które opanowały dolnośląską prowincję. Cóż takiego wykluło się u podnóża Gór Sowich i co podąża za roznoszącym się w powietrzu piskliwym skrzekiem tysiąca ciem? Niejednoznaczność, zagadkowość świata, opanowanego przez mrok, sprzyja stawianiu pytań o naturę zła. Czy źródłem mocy nieczystych jest diabeł bądź szatan, czy może draństwo to nieodłączna część człowieczej natury?

Chylę również czoła przed ogromnym wyczuciem, z jakim autor zbudował relacje między głównymi bohaterkami. Nić porozumienia, powstająca między dziewczynami, kiedy mur nieufności zostaje zburzony, to wątek intensywny i poruszający. Zdumiewa, jak prawdziwie oddane zostały młodzieńcze poszukiwania uczucia prawdziwego, będącego w stanie wznieść się ponad zakłamaniem i plugastwem tego świata.

Rzadko trafia się na pozycje, które w równie subtelny i nienachalny sposób opowiadają o naszej współczesności. Szczególnie trudny orzech do zgryzienia mają autorzy literatury grozy. Spotkałam się z twierdzeniem, że nasza rzeczywistość nie sprzyja kreowaniu atmosfery lęku i przerażenia, gdyż współczesna technologia za bardzo racjonalizuje życie. Bielawski wybrnął z tej sytuacji znakomicie, przenosząc akcję swej powieści kilkanaście lat wstecz i tworząc przestrzeń sentymentalną, opowieść o świecie nie tak odległym, lecz już nieistniejącym.

Jedyne, czego mi brakowało, to odrobina humoru, nawet czarnego, który urozmaiciłby nieco monotonię mrocznego świata. W końcu bohaterowie są nastolatkami, zbuntowanymi i zagubionymi, lecz pragnącymi przede wszystkim dobrej zabawy, pozwalającej odciąć się choćby na chwilę od przygnębiającej rzeczywistości. Być może nie wprowadzono tego elementu, żeby nie zburzyć spójności powieści. Rozumiem ten zamysł, jednak osobiście bardzo cenię niuansowanie nastoju żartami, nawet jeśli mierzymy się z opowieścią o zbliżającej się apokalipsie.

„Ćmę” polecam z czystym sumieniem osobom, które uwielbiają powieści klimatyczne, przepełnione grozą nieoczywistą i prowokujące do zadawania trudnych pytań. Ów duszny, lepki od trwogi nastrój okazuje się tym, co osadza się w głowie czytelnika głęboko i będzie męczyć go jeszcze długo po odłożeniu książki na bok.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Vesper.


Wydawnictwo Vesper
Data wydania: 15 maja 2019
Liczba stron: 452

Komentarze

Popularne posty