Origami słów

Kiedy spoglądamy na okładkę „Szkiców dla większych całości” widzimy ślad pędzla, przywodzący na myśl zarówno plamę kawy odciśniętą na białym obrusie, jak i pióropusze fal, jakie spotkamy w najbardziej znanym drzeworycie Hokusaia. Owe skojarzenia wydają mi się tym słuszniejsze, gdyż w opowiadaniach Sobiesława Kolanowskiego mikrokosmos naszego życia i makrokosmos ludzkiego uniwersum splatają się z sobą, pozostawiając jednocześnie mnóstwo przestrzeni niedopowiedzeń, przemilczeń.

Ślad na białym obrusie? A może kawa i papierosy? „Wielki plan rozproszenia” ma w sobie urzekający klimat głęboko zapadającego w pamięć filmu Jima Jarmuscha. Przypadkowe spotkanie przy dymku i małej czarnej staje się idealną okazją do snucia rozważań nad naturą wszechświata. Autor umiejętnie łączy w dialogach głębsze refleksje nad bytem człowieczym oraz migawki szarej codzienności, doprawiając wszystko szczyptą humoru i ironii.

Szkice możemy postrzegać jako preludium do większego utworu, lecz równie dobrze mogą one funkcjonować jako dzieło samo w sobie, zdradzając wiele z charakteru i temperamentu twórcy. Jedenaście opowiadań z powyższej książki doskonale potwierdza obie tezy. Mimo iż służą one „większej całości”, jawiąc się jako zbiór spójny i kompletny, to, podążając śladami poszczególnych słów, odczytamy wiele sensów i znaczeń. Tym, co najbardziej urzekające w historiach Sobiesława Kolanowskiego, jest bowiem rytm i melodyjność zdań, harmonijnie i zgrabnie skomponowanych. Jest w nich dużo światła, przestrzeni oraz barw, dzięki czemu nasza codzienność widziana przez pryzmat tych utworów wydaje się mniej przykra. Autor nie unika oczywiście tematów trudnych, jednak doprawia ją szczyptą niezwykłości, jakby za rozdartą poszewką rzeczywistości znajdowało się przejście do innego wymiaru.

John Donne napisał: „Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą; każdy stanowi ułamek kontynentu, część lądu”. Bohaterowie opowiadań Sobiesława Kolanowskiego mocno odczuwają swoją odrębność, samotność, a jednak pragną zaznać jedności z drugim człowiekiem. Trudne to zadanie, gdyż narzędzia komunikacji okazują się wyjątkowo niedoskonałe. Jak porozmawiać z partnerem, z którym od dawna dzieli nas mur milczenia? Jak delektować się jego człowieczeństwem?

Jedynie momentami owa proza wydawała mi się zbyt efemeryczna, ulotna, brakowało mi odrobiny „bebechowatości”. Może dla niektórych odbiorców okazać się to przeszkodą, lecz czy nie potrzeba nam odskoczni od literatury pławiącej się we własnych wnętrznościach, nadto ekshibicjonistycznej? Jeżeli odczuwacie jej przesyt, powyższy zbiór opowiadań to dla Was pozycja obowiązkowa.

Sądzę, że gdyby „Szkice dla większych całości” doczekały się innego wydawcy, lepszej reklamy, pewnie wielu zachwycałoby się teraz kunsztem języka, różnorodnością stylistyczną zawartych w zbiorze opowiadań. Czy smuci mnie to, że nasz rynek wydawniczy promuje bardziej chałturę niż dzieła wartościowe? Owszem, dlatego pozostaje mi tylko zachęcić Was, moi Drodzy, do sięgnięcia po ów zbiór opowiadań. Naprawdę warto je poznać!

Dziękuję bardzo Autorowi za egzemplarz recenzencki.


Wydawnictwo Poligraf
Data wydania: 15 stycznia 2018
Liczba stron: 218

Komentarze

Popularne posty