Niełatwe jest życie pioniera

„(...) Proxima Centauri znajduje się najbliżej Ziemi – pisze Elizabeth Tasker w «Fabryce planet». – Dzieli nas od niej 4,22 roku świetlnego (...). W chwili obecnej najszybszym pojazdem kosmicznym, który dotarł na największą odległość od Ziemi, jest sonda Voyager 1. Jednak nawet ona musiałaby przemierzać kosmos przez 75000 lat, by dotrzeć do Proximy Centauri, oczywiście gdyby leciała w odpowiednim kierunku”.

Brzmi mało zachęcająco? Nic dziwnego, że w wykreowanym przez Stephena Baxtera świecie mało kto pali się do podboju nowych światów. Nawet ludzkość XXVII wieku, wspomagana przez sztuczną inteligencję, staje przed niełatwym zadaniem, a do czarnej roboty oddelegowani zostają niezbyt rwący się do działania „ochotnicy”. Głównego bohatera Yuriego wraz z garstką towarzyszy spotyka wątpliwy zaszczyt udania się na planetę zwaną nowym Edenem. Brzmi znajomo? Owszem, powieść o podobnym tytule wyszła spod pióra Stanisława Lema i opowiada o pierwszym kontakcie z pozaziemską cywilizacją.

W „Proximie” odnajdziemy szeroką panoramę świata przyszłości: sporo tu polityki, rozważań nad naturą sztucznej inteligencji, a także trudów życia pierwszych kolonialistów. Przede wszystkim otrzymujemy niezbyt wesołą refleksję nad naturą człowieka, który pomimo rozwoju nauki i techniki niewiele się od czasów kamienia łupanego zmienił. Wielkie światowe mocarstwa mało różnią się od wieśniaków z „Wesela w Atomicach” Mrożka, mogących w każdej chwili rzucić się do bitki, zaś konflikty na skalę nie tylko światową, lecz i kosmiczną, z reguły kończą się niewesoło.

Ten ponury obraz ludzkości to najmocniejsza strona powieści Stephena Baxtera. Niestety dwutorowość fabuły działa zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść „Proximy”, która dla wielu czytelników okaże się z pewnością pozycją dość nużącą. Nie da się ukryć, iż akcja książki do najbardziej dynamicznych nie należy, i stwierdzam to jako miłośnik powolnego budowania nastroju w dziele literackim. Dodatkowo pomieszanie wątków sprzyja zagubieniu odbiorcy, dlatego niektóre fragmenty wymagają większego skupienia i uwagi.

Dość ciekawie prezentuje się natomiast obraz życia na odległych planetach, kryjących wiele tajemnic i niespodzianek. W prozie Baxtera nie czuć wprawdzie tej iskry geniuszu ożywiającej pisarstwo Lema, jednak opis niespotykanych nigdzie indziej stworzeń wyszedł brytyjskiemu pisarzowi wyjątkowo zgrabnie. Odnajdziemy też w nowych światach intrygujące, trudne do rozszyfrowania zagadki, które zaostrzają apetyt na kolejne części cyklu.

Podsumowując, „Proxima” jest bardzo dobrą pozycją dla miłośnika fantastyki, jednak daleko jej do klasyki gatunku. To dobrze napisana powieść, kryjąca w sobie sporo intrygujących wątków i nieszablonowych rozwiązań, aczkolwiek o zbyt wolno prowadzonej akcji. Uważam jednak, iż proza Stephena Baxtera warta jest poznania, szczególnie jeśli, drogi czytelniku, zwracasz swe oczy ku odległym gwiazdozbiorom i zastanawiasz się, czy kiedykolwiek dane nam będzie do nich dotrzeć. W tym momencie pozostają nam jedynie scenariusze science fiction.

Wydawnictwo Zysk i S-ka
Tłumaczenie: Dariusz Kopociński
Data wydania: 17 września 2018
Liczba stron: 560
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty