Gabinet krzywych luster

W wesołych miasteczkach często możemy napotkać osobliwe pomieszczenia pełne krzywych luster, w których postać zwiedzającego przybiera najbardziej fantastyczne formy. Raz ze szklanej tafli spogląda na nas olbrzym, innym razem mikrus. Owa gra odbiciami wielokrotnie inspirowała twórców do poszukiwania nowych środków artystycznego wyrazu, zabawy formą. Podobnie jest w przypadku Lawrence’a Durrella, twórcy „Kwartetu aleksandryjskiego”. Lektura jego najsłynniejszego dzieła jest niczym przejście przez gabinet pełen luster ukazujących nam coraz to nowe oblicza bohaterów.

„Współczesna literatura nie ofiarowuje nam Jedności – pisze Durrell we wstępie – zwróciłem się więc do nauk ścisłych i próbuję zbudować powieść czterowarstwową, opierając jej formę na teorii względności. Trzy wymiary przestrzeni i czwarty czasu składają się na przepis mieszanki, jaką jest continuum. Ten wzór naśladuje układ moich powieści”.

Tetralogia angielskiego pisarza, opublikowana po raz pierwszy w latach 1957–60, zapewniła jej autorowi tak dużą popularność, że jego nazwisko wymieniano w gronie kandydatów do Literackiej Nagrody Nobla. Wyróżnienie przypadło niestety innej osobistości, zaś Durrell dołączył do grona największych przegranych, którzy pomimo olbrzymiego wkładu w kształt światowej literatury musieli obejść się smakiem.

Pierwsza część „Kwartetu aleksandryjskiego” rozgrywa się w pięknej, zmysłowej Aleksandrii – metropolii słonych fal i gorącego piasku, „mieście jednocześnie świętym i bluźnierczym”. Na historię, jaka połączy czwórkę bohaterów, spoglądamy oczyma Irlandczyka Darleya, wplątanego w miłosną relację z dwoma zmysłowymi i temperamentnymi kobietami: Justyną i Melissą. W kolejnej części tetralogii nasz stary znajomy będzie zmuszony spojrzeć na minione wydarzenia z odmiennej perspektywy, skonfrontować własne wspomnienia z wersją swego przyjaciela Balthazara.

Opisy Aleksandrii stworzone przez Durrella nadal zachwycają, bowiem autor przemycił do nich blask śródziemnomorskiego słońca, szum słonych fal morskich, smak osadzającego się w ustach gorącego piasku. Jego metropolia to ulice, po których przechadzają się zmysłowe piękności, lecz też zaułki pełne brudu i biedoty. Urzekają również opisy karnawału, będące prawdziwym literackim majstersztykiem:

„Kochanek lęka się karnawału” – mówi przysłowie. Gdy wszędzie roją się spowite w czarne domina nocne zjawy, wszystko się dziwnie zmienia. Temperatura życia w mieście podnosi się, rozgrzewa przeczuciem wiosny. Carni vale – doroczne pożegnanie uciech cielesnych; ludzkie istoty zrzucają z siebie, niby opaski krępujące mumię, więzy płci, tożsamości, nazwiska, wkraczają nagie w czas przyszły marzeń."

Spotkanie z prozą Lawrence'a Durrella to obcowanie z literaturą na najwyższym światowym poziomie. Niespotykany kunszt, bogactwo frazy, mnogość odniesień ze świata kultury i sztuki udowadniają, że mamy przed sobą dzieło prawdziwego erudyty. Proza angielskiego pisarza syci wszystkie zmysły, warto więc kosztować ją powoli oraz powracać do niej wielokrotnie.

Wydawnictwo Zysk i S-ka
Tłumaczenie: Maria Skibniewska
Data wydania: 4 lutego 2019
Liczba stron: 302
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty