„Dziękuję ci, serce moje...”

Sięgnęłam po książkę Danieli Lamas z pełną świadomością, iż jej lektura będzie dla mnie nowym doświadczeniem. Tak ryzykownym, że można porównać je do skoku na główkę do płytkiego jeziora. W większości przypadków skończyłoby się poważnym poturbowaniem, gdyż tematy okołomedyczne są często podejmowane w sposób, mający szokować czytelnika bądź grać na jego emocjach. Całe szczęście „Opowieści z OIOM-u” to zupełnie inna półka, publikacja stonowana i mądra.

Książka Danieli Lamas składa się z historii pacjentów, z którymi miała ona styczność od początków kariery medycznej. Już we wstępie autorka zastanawia się nad tym, jak powinny wyglądać stosunki pomiędzy lekarzami a pacjentami – czy lepiej trzymać się na dystans, czy pozwolić sobie na bliższy kontakt? Jej rozważania będą rzutować na dalszy kształt książki, bowiem śledzi ona losy poszczególnych osób także w chwili, gdy opuściły OIOM. Uświadamia nam tym samym, iż historie ludzi po przeszczepie czy z wszczepionym VAD nie kończą się w momencie opuszczenia szpitala, nie powiemy o nich po prostu „i żyli długo i szczęśliwie”.

Daniela Lamas jawi się nam nie tylko jako lekarz z powołania, lecz i prawdziwa profesjonalistka. Z jednej strony nie folguje emocjom, jest niezwykle oszczędna i precyzyjna w opisywaniu swoich doświadczeń, z drugiej – nie zarzuca odbiorcy terminami medycznymi i cechuje ją głęboka empatia. Jednym słowem to typ lekarza, na którego każdy schorowany człowiek chciałby w przybytku szpitalnym trafić. Oczywiście kwestią dyskusyjną pozostaje, na ile realia zaprezentowane w „Robimy wszystko, co w naszej mocy” przystają do naszej polskiej rzeczywistości, lecz nie przeszkodziło mi to w żaden sposób w lekturze książki. Całkiem miło przeczytać o ciężko chorych osobach, które mimo przeciwności losu, po wyjściu ze szpitala dalej realizują swoje plany i marzenia. Naturalnie nie wszyscy mieli tyle szczęścia, jednak z reguły byli pacjenci OIOM-u, otoczeni przez życzliwych przyjaciół i bliskich, nie byli pozostawiani samym sobie.

Ta stonowana, pisana w bardzo oszczędny sposób książka okazała się jednak dość trudnym doświadczeniem. Boleśnie uświadamia ona czytelnikowi, że jego własny organizm to skomplikowana maszyneria, mogąca w każdej chwili zastrajkować. Wisława Szymborska dziękowała sercu za pracę w każdy dzień tygodnia. Kiedy czytałam o matce maleńkich dzieci, muszącej poddać się przeszczepowi płuc, chciałam wyrazić swoją wdzięczność wszystkim ukrytym organom, co harują bez ustanku, nie pozwalając sobie na przerwę.

Jest w historiach pacjentów Danieli Lamas miejsce na smutek i poczucie straty, są też drobne radości dnia codziennego. Innymi słowy, cieszę się, że publikacja amerykańskiej lekarki trafiła w me ręce. Czy będę natomiast dalej sięgać po książki o tematyce okołomedycznej? Przekonana nie jestem, jednak mam pewność, iż „Robimy wszystko, co w naszej mocy” mogę polecić z czystym sumieniem.


Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego.


Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Tłumaczenie: Grzegorz Ciecieląg
Data wydania: 25 lutego 2019
Liczba stron: 208

Komentarze

Popularne posty