Szalone sny architektów

„Gdzież są twoje szklane domy?” – pytał Cezary Baryka, przekraczający granicę Polski. Bohater „Przedwiośnia” w międzywojennej Rzeczpospolitej na budowle ze szkła nie natrafił. Być może odnajdziemy je jednak w szkicownikach Miesa van der Rohe, który w 1922 roku zgłosił do konkursu oszałamiająco nowatorski projekt budynku, mający stanąć przy Friedrichstrasse w Berlinie: „Miał unikatowy, skomplikowany kształt kryształu, a wrażenie to potęgowałoby szkło, które pokrywałoby go w całości. W proponowanej lokalizacji – w otoczeniu niewysokich, bogato zdobionych kamienic utrzymanych w stylu klasycystycznym – bez wątpienia budziłby sensację. (...) Rewolucyjny w formie, oszałamiająco efektowny i funkcjonalny, ów wyjątkowy drapacz chmur byłby prawdziwym triumfem architektury. A jednak Mies van der Rohe nie wygrał konkursu. Jego dzieło było zbyt niezwykłe, by zwyciężyć”. Jeśli w tej chwili zadajecie sobie pytanie, ile równie genialnych projektów pozostało jedynie w sferze planów i marzeń, zapraszam do lektury „Architektury – wizji niezrealizowanych”.

Kiedy studiowałam historię sztuki, fascynowały mnie projekty Charles'a André Boulle. Ogromnie żałowałam, że jego piękne, monumentalne, lecz niezwykle subtelne wizje nie zostały zrealizowane. Jak wspaniale byłoby stanąć na progu mauzoleum Isaaca Newtona – olbrzymiej, symbolizującej doskonałość kuli! Żal za tymi nigdy niepowstałymi budowlami, dziećmi zbyt genialnego jak na swoją epokę umysłu, przerodził się w miłość do podobnych architektonicznych zamysłów – projektów pięknych, wizjonerskich, aczkolwiek nieco szalonych. Nic dziwnego, iż pojawienie się na rynku książki Philipa Wilkinsona powitałam z dużym entuzjazmem.

„Architektura – wizje niezrealizowane” to fascynująca podróż przez historię ludzkiej myśli. Czytając o poszczególnych niezrealizowanych przedsięwzięciach, odkrywamy bowiem mentalność minionych epok, stajemy razem z dawnymi filozofami i artystami przed dręczącymi ich dylematami. Dwupoziomowe miasto Leonarda da Vinci, słoń triumfalny ku czci Ludwika XV czy wieża Watkina to koncepcje, które dzieli niemal wszystko: czasy, w jakich powstały, założenia i cele. Niektóre z zamieszczonych w książce Philipa Wilkinsona projektów miały służyć chwale panującego władcy, inne – poprawić byt ludności miejskiej. Wszystkie jednak pozostały więźniami kart, na których nakreślono ich plany.

Książka zadowoli z pewnością historyka sztuki i miłośnika ciekawej architektury. Jest to bowiem rzetelnie opracowany przewodnik po najbardziej oryginalnych koncepcjach genialnych umysłów, bogato i pięknie ilustrowany oraz starannie wydany. Kwestią sporną pozostaje dobór projektów, jednak w moim odczuciu autor sprostał trudnemu zadaniu, wybierając najbardziej reprezentatywne koncepcje poszczególnych epok. Oczywiście nie należy oczekiwać, że krótkie omówienia poszczególnych wizji artystycznych wyczerpią temat. Dla osób pragnących bardziej zgłębić temat książka Philipa Wilkinsona może okazać się doskonałą inspiracją do dalszych poszukiwań.

Warto zauważyć, że idee stojące za niezrealizowanymi projektami przetrwały do naszych czasów i nadal inspirują nie tylko architektów, lecz także malarzy, reżyserów i pisarzy. Fritza Langa, reżysera „Metropolis” z 1927 roku, fascynowała wizja futurystycznego miasta Città Nuova, stworzona przez Antonia Sant’Elię. Ponad pół wieku później z dziedzictwa włoskiego twórcy czerpał Ridley Scott, kiedy kręcił kultowego „Blade Runnera”. A czy kroczące miasto-robot, powstałe w umyśle Rona Herrona, nie jest jak żywcem wzięte z niektórych powieści science fiction?

Książka Wilkinsona może prowokować do poszukiwania śladów myśli genialnych architektów w naszym otoczeniu. Czy mieszkańcy Torunia wiedzą, iż stojący na starówce „okrąglak” inspirowany był planami panoptykonu – więzienia idealnego, zrodzonego w wyobraźni Jeremy'ego Benthama? Niewykluczone, że szalone sny architektów, wyprzedzających swoje pokolenie, mogą być bez obaw śnione i realizowane przez następne pokolenia. W końcu nikogo dziś nie dziwią szklane domy.

Wydawnictwo Rebis
Tłumaczenie: Maciej Szymański
Data wydania: 18 września 2018
Liczba stron: 256
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty