Piknik na skraju Polski

„W »Pikniku na skraju drogi«, książce braci Strugackich – czytamy w „Długim tańcu za kurtyną” – przybysze z innej planety zatrzymują się na chwilę na Ziemi. Szybko jednak odlatują, zostawiając tylko kosmiczne śmieci. Miejsce ich lądowania nazywane jest »zoną«. Po śmieci, czyli artefakty, ruszają do zony wyspecjalizowani ludzie, nazywani »stalkerami«. Poradzieckie garnizony są jak zony. A gdy kosmici już odlecieli, ruszają do nich mieszkańcy sąsiednich miejscowości. Wynoszą grzejniki, meble, drzwi, prują kable”.

Wyznam wam, iż mam wielką słabość do twórczości braci Strugackich. Urzekło mnie więc porównanie wojsk radzieckich do przybywających z odległej galaktyki kosmitów. Zabawne, niebanalne analogie okazują się tym cenniejsze, że motywem przewodnim książki „Długi taniec za kurtyną” są zdarzenia, które dla większości z nas pozostają w mniejszym bądź większym stopniu znajome. Cóż nowego można powiedzieć w temacie stosunków polsko-radzieckich?

Motyw przyjaźni obu narodów znamy dobrze z popularnego niegdyś serialu „Czterej pancerni i pies”. O tym, że powyższy obraz pełen jest przekłamań, dobrze wiemy. Czy zdajemy sobie również sprawę, jak dużą rolę zaczyna odgrywać w naszych rejonach turystyka sentymentalna? „Pragniesz przeżyć przygodę swojego życia? Z nami zwiedzisz bunkry i poczujesz się jak Janek z Czterech pancernych” – głosi ulotka z Bornego Sulinowa. Grzegorz Szymanik i Julia Wizowska prowadzą nas po opuszczonych, w dziwny sposób pociągających poradzieckich obiektach. Nic dziwnego, że te ruiny zdobywają coraz większą popularność, stają się atrakcją turystyczną. Zwiedzając je, prowadzimy dialog z własnymi przodkami i historią: „Duchy siadają na karku i szepczą do ucha. Czasem milkną, a często mówią przez żywych”.

Zakres tematów poruszanych w książce jest zaiste szeroki. Autorzy dotykają tu problemu gwałtów, jakich dopuszczali się żołnierze radzieccy w okresie drugiej wojny światowej, pokazują losy szeregowych żołnierzy ZSRR stacjonujących w naszym kraju, dzieje handlu między obydwoma narodami czy opuszczone obiekty wojskowe. Niekiedy, jak w przypadku rozdziału o Kłominie, odczuwać można pewien niedosyt, gdyż wątek został jedynie muśnięty i aż się prosi o głębszą analizę. Natomiast na temat zgwałconych w trakcie wojny kobiet i poczętych w wyniku gwałtu dzieci można napisać osobną książkę. Rozumiem jednak, że autorzy nie chcieli skupiać się na pojedynczym zagadnieniu, lecz naszkicować obraz stosunków polsko-radzieckich, ukazać jego różne barwy i odcienie.

Tym, co dla mnie w „Długim tańcu za kurtyną” okazało się najcenniejsze, było spojrzenie na historię naszych narodów z drugiej strony. Szeregowi żołnierze przedstawieni zostali jako ludzie, których na terytorium Polski rzuciły wichry historii. Niektórzy z nich poczuli się mocno związani z krajem nad Wisłą, powracając do niego po latach. Wszystkich zaś łączyły te same dylematy i problemy: tęsknota za rodziną, trudna sytuacja finansowa, a czasem zakaz bliższych kontaktów z Polakami. O tym, że oba narody się przyjaźniły, głośno mówiono w propagandowych środkach przekazu. Władze wojskowe nie dopuszczały jednak żadnych romansów, a jedna z tragicznych historii posłużyła za scenariusz filmu „Mała Moskwa”.

Być może poruszane w książce tematy są czytelnikom dobrze znane, jednak ujął mnie sposób ich przedstawienia. Niewykluczone, że bałagan, jaki pozostawiły po sobie oddziały radzieckie, powinno się ukazywać w całej różnorodności, nawet jeśli grozi to skrótowością. Są w „Długim tańcu za kurtyną” miejsca poruszające oraz wywołujące szczery uśmiech. Książka ta będzie też dobrym przewodnikiem dla pokoleń, które czasów komunizmu pamiętać nie mogą. W końcu długi taniec z radzieckim sąsiadem wywarł ogromny wpływ na obecny kształt naszego państwa, warto więc o nim pamiętać.

Wydawnictwo Czarne
Data wydania: 16 stycznia 2019
Liczba stron: 208
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty