Piekielnie inteligentny szyderca

Wyobraźmy sobie, że jesteśmy międzygwiezdnymi podróżnikami. Wyruszamy w nieznane uniwersum pełne niewiadomych, tajemnic i niespodzianek. Wsiadamy do rakiety kosmicznej i ruszamy do gwiazd. Dla czytelnika proza Lema okaże się takim właśnie pojazdem, przenoszącym go w odległe światy, natomiast zbiór tekstów „Diabeł i arcydzieło” to podróż w samo serce myśli mistrza science fiction.

Nie dziwię się słowom Jerzego Jarzębskiego, który przyznał, iż zaprojektowanie powyższego tomu okazało się zadaniem wyjątkowo trudnym. Stanisław Lem porusza w swoich tekstach taką mnogość zagadnień z różnych dyscyplin wiedzy, że umieszczenie ich razem w jednej publikacji wydaje się zadaniem nad wyraz karkołomnym. Całe szczęście autorzy podołali temu trudnemu zadaniu.

Książka „Diabeł i arcydzieło” została podzielona na cztery rozdziały, a układ ten bardzo ułatwia czytelnikowi poruszanie się w treści. Ogrom myśli Stanisława Lema sprawia, iż zbiór tekstów mistrza science fiction okazuje się dziełem monumentalnym, niekiedy wręcz przytłaczającym. Miłośników pisarza z pewnością ucieszy fakt, że jest to publikacja, nad którą można spędzić długie godziny, do której niejednokrotnie będzie się powracać.

W pierwszej części zatytułowanej „Kultura” Lem przygląda się bliżej różnym dziełom literackim, takim jak „Imię róży” Umberta Eco, „Ubik” Philipa Dicka czy „Malowany ptak” Jerzego Kosińskiego. Jego sądy okazują się niezwykle wnikliwe i bezkompromisowe, choć z niektórymi, np. dotyczącymi autora „Człowieka z Wysokiego Zamku”, trudno mi było się w pełni zgodzić. Najbardziej jednak przypadły mi do gustu te fragmenty, w których twórca „Solaris” ukazywał swe szydercze oblicze. Pozwólcie Państwo, że przytoczę fragment, w którym Lem cieszy się z sukcesu wspomnianego wyżej „Imienia róży”: „Jest to zjawisko wysoce pocieszające, ponieważ producenci kultury masowej robią od lat, co mogą, zarówno w mass mediach, w sztukach wizualnych (film, TV), jak w literaturze, żeby ustalić wzorcowy obraz masowego czytelnika jako tępego durnia, którego pod grozą plajty nie wolno nakłonić do myślenia”.

Rozdziały zatytułowane „Nauka” i „Futurologia” dobitnie dowodzą, jak ogromną wiedzę z różnych dziedzin nauki autor „Solaris” posiadł. Lem swobodnie porusza zagadnienia z zakresu fizyki, matematyki, biologii i filozofii. Niezmiennie fascynuje mnie owo połączenie naukowej precyzji z literackim kunsztem oraz bezkompromisowością osądów. Inteligentne szyderstwo możemy ponownie odnaleźć we fragmencie, w którym pisarz mówi o kryzysie science fiction: „Jest to tak, jakby ów gracz, któremu otworzyliśmy nieograniczony kredyt, wstał od stołu i poszedł się upić”.

Najbardziej przypadł mi do serca ostatni rozdział zatytułowany „O sobie”. Teksty w nim zawarte pozwalają nam ujrzeć Lema z bardziej osobistej strony, pokazują dystans, jaki ten genialny twórca miał do siebie i do swojej twórczości. To też swoisty wehikuł czasu, zabierający czytelnika w przeszłość do chwil, kiedy Stanisław Lem tworzył swoje dzieła: „Mieszkam 10 kilometrów od Krakowa w domku, z żoną. Przy domu jest ogródek, a w nim wiele kwiatów, skutecznie rujnowanych przez nasze dwa psy. Jeden, jamnik imieniem Pegaz, jest osobowością bogatą i niezwykłą. W zimie bywam w górach, by pojeździć na nartach; poza tym siedzę przeważnie u siebie. Nie wiem, ile mam książek, ale muszę je wynosić na strychy, by one mnie nie wypchnęły z pokoju”.

Wydaje mi się, że „Diabeł i arcydzieło” nie jest pozycją, od której wypadałoby rozpoczynać przygodę z twórczością Lema. Z drugiej strony może ona trafić w gusta osób, które z pisarstwem Lema styczności nie miały, a interesują się literaturą popularnonaukową bądź są zainteresowane związkami łączącymi naukę i literaturę science fiction, zaś osoby ciekawe świata z pewnością odnajdą w najnowszym zbiorze tekstów Lema miłość do zgłębiania tajemnic wszechświata.

Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 14 listopada 2018
Liczba stron: 464
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty