Burza w szklance czasu

„Fotografie są bardzo zwodnicze, dają nam złudzenie, że jesteśmy na nich żywi, a to nieprawda, osoba, na którą patrzymy, już nie istnieje i gdyby ona sama mogła nas zobaczyć, to też by siebie w nas nie rozpoznała”. Powyższe słowa znakomitego pisarza José Saramago stanowią w moim odczuciu idealne wprowadzenie w uniwersum myśli Juliana Barboura. Czas zdaje się rządzić naszym życiem. Nic innego, tylko on stanowi natchnienie dla poetów, inspirację dla artystów i nad wyraz trudny orzech do zgryzienia dla naukowców. Stwierdzenie, że czasu nie ma, może okazać się niełatwą do przełknięcia herezją, a osoba, która ośmieli się zakwestionować istnienie czasu, zostanie okrzyknięta prowokatorem.

Nic dziwnego, że w dziele swego życia Julian Barbour odwołuje się do wielkich rewolucji w nauce: przewrotu kopernikańskiego, odkrycia zasady powszechnego ciążenia przez Isaaca Newtona, sformułowania szczególnej teorii względności przez Alberta Einsteina oraz jej wzbogacenia o koncepcję czterowymiarowej przestrzeni przez Hermanna Minkowskiego. Dla pracującego poza instytucjami akademickimi brytyjskiego fizyka główną ambicją staje się dokonanie nowego przełomu – unifikacji zasad rządzących makro- i mikrokosmosem.

„Koniec czasu” do łatwych pozycji nie należy. Na pewno wymaga od nieparającego się zawodowo fizyką czytelnika skupienia oraz elastycznego umysłu. Ośmielę się jednak zadać kłam twierdzeniu, że książka została przeznaczona jedynie dla specjalistów. Julian Barbour to bowiem wyjątkowy erudyta, potrafiący umiejętnie wpleść w swą teorię przykłady zdarzeń z codziennego życia, cytaty z klasyków poezji oraz kontemplujący malarstwo angielskich romantyków (we wstępie oraz zakończeniu książki autor powołuje się na dzieło Turnera „Burza śnieżna”, stanowiące inspirację do rozważań nad iluzją ciągłych zmian zachodzących w przyrodzie).

Barbour czerpie garściami z filozofii starożytnej, a jedno z kluczowych pojęć konstruuje zainspirowany myślą platońską. W miejsce czterowymiarowej przestrzeni proponuje bowiem model wielowymiarowej przestrzeni konfiguracyjnej – spowitej mgłą Platonii. Zjawiska, jakie poznaje nasz umysł, przybierają kształt „kapsuł czasu”. Kluczową rolę w powstaniu wrażenia ruchu i czasu odgrywa oczywiście mózg, składający w całość odrębne momenty takich zdarzeń, jak lot zimorodka czy skok kota. „W całej Platonii – zauważa Barbour – istnieją momenty czasu, w których Wagner komponuje »Tristana i Izoldę«, astronauci naprawiają Kosmiczny Teleskop Hubble'a, ptaki budują gniazda, a ja piekę chleb”.

Bardzo ciekawie prezentuje się krótki rozdział zatytułowany „Życie bez czasu”, w którym autor odpowiada na pytania mogące nurtować czytelnika próbującego ogarnąć swym umysłem koncepcję bezczasowego świata. Barbour porusza tutaj takie problemy, jak: podróże w czasie, istnienie wielu światów czy Boga. Dzieli się również spostrzeżeniami natury moralnej: „Mam także silne wrażenie, że ten stworzony świat jest czymś, co należy podziwiać oraz cenić, a nie odrzucać jako gorszą wersję tego, który dopiero ma nadejść. Brak szacunku dla tego świata jest brakiem szacunku dla bytu, który go tworzy”.

Jest wielce prawdopodobne, że dla czytelnika mniej obeznanego ze zmieniającą się na przestrzeni wieków koncepcją czasu bardziej przejrzysta okaże się na początek książka Stephena Hawkinga „Krótka historia czasu” (Barbour nawiązuje zresztą do zaproponowanej przez popularnego uczonego koncepcji „czasu urojonego”). Sądzę, że przedstawia ona kluczowe terminy naukowe w bardziej przystępny dla laika sposób. Barbour prezentuje jednak własną teorię w niezwykle sugestywny, niekiedy wręcz przejmujący sposób, co czyni jego książkę lekturą odpowiednią zarówno dla amatora, jak i specjalisty.

Myśl Barboura spotkała się z krytyką ze strony niektórych przedstawicieli środowiska akademickiego (jedną z polemik autor przytacza pod koniec książki). Nie mogę być pewna, czy wszystkich czytelników jego wizja bezczasowego świata przekona. Sądzę jednak, iż książka okaże się wytrawną ucztą dla głodnego wiedzy intelektu. Być może śmierć czasu będzie rewolucją na miarę naszych czasów.

Wydawnictwo Copernicus Center Press
Przekład: Lanczewski Tomasz
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 816
Recenzja ukazała się na stronie Lubimy Czytać.

Komentarze

Popularne posty