Dan Simmons - Upadek Hyperiona

Zdarzają się lektury, które zachwycają, urzekają i na długo pozostają w pamięci. Podobne wrażenia towarzyszyły mi do ostatniej strony “Hyperiona”. Książka okazała się dziełem piekielnie inteligentnym, zajmującym i równie niepokojącym. Musiałam niemal od razu sięgnąć po kontynuację, zastanawiając się w duchu, czy “Upadek…” będzie równie dobry co pierwsza część.

W “Hyperionie” Simmons skupił się na przedstawieniu sylwetek poszczególnych pielgrzymów. Zrobił to w nietuzinkowy i niezwykle oryginalny sposób, dzięki czemu czytelnik nie tylko miał okazję poznać bliżej kolejne postacie oraz przywiązać się do nich, lecz również otrzymywał szeroką panoramę świata przyszłości, podaną niekiedy w bardzo przenikliwy, ironiczny sposób. “Upadek…” koncentruje się na innych aspektach uniwersum. Wprowadza nas przede wszystkim w meandry międzygalaktycznej polityki, przybliża sylwetki tych, którzy odpowiadają za losy milionów istnień - przywódców, najwyższych rangą wojskowych. Dowiemy się też więcej o istocie TechnoJądra oraz tajemniczych Wygnańcach. Oczywiście, pojawi się stary znajomy Dzierzba oraz bohaterowie poprzedniej części - pielgrzymi.

Simmons stworzył dzieło, od którego trudno się oderwać. Bardzo ciekawa, wciągająca i wielowymiarowa to wizja. Świetne science fiction na najwyższym poziomie. Niestety nie tak znakomite w moim odczuciu jak “Hyperion”. Ten pierwszy oryginalność zawdzięczał w dużej mierze szkatułkowej budowie, dzięki której całość stawała się mocno nieprzewidywalna, a kolejne opowieści posiadały odrębny, niepowtarzalny charakter. W “Upadku…” fabuła staje się mniej zaskakująca, bardziej liniowa. Oczywiście, wciąga, lecz pozostawia po sobie drobny niedosyt w stosunku do pierwszej części. Możliwe, że opowieść musiała w pewnym momencie przyspieszyć, a akcja się zagęścić. Ma to swój niezaprzeczalny urok, jednak porównań się nie uniknie i działają one na niekorzyść kontynuacji “Hyperiona”.

Muszę przyznać, że liczyłam na bardziej otwarte zakończenie. Niestety większość wątków została domknięta raz na zawsze (przynajmniej takie sprawia wrażenie). Być może dla niektórych czytelników okaże się to satysfakcjonujące rozwiązanie, mnie nieco zawiodło. Pragnę również zauważyć, że pierwsza część pozostawała mniej jednoznaczna, nie było w niej podziałów na tych, którzy mają rację moralną, a tych, którzy jej nie mają. Nie byliśmy pewni, jaką rolę odgrywa w uniwersum Simmonsa TechnoJądro, kim są owi barbarzyńscy Wygnańcy atakujący Hegemonię. Po lekturze “Upadku…” dylematów znacząco ubędzie. Możliwe, że niektórych taki obrót spraw zadowoli, zaś inni poczują niedosyt i będą narzekać na brak tajemniczości, niezastąpionej atmosfery “Hyperiona”.

Mimo wszystkich narzekań, całość oceniam bardzo wysoko. Nie żałuję spędzenia kilku (kilkunastu?) godzin w uniwersum Simmonsa, do którego z pewnością jeszcze powrócę. Możliwe, że nie od razu, dam “Endymionowi” czas. W swoim czasie na pewno zatriumfuje.

Wydawnictwo Mag
Seria Artefakty
Przekład: Wojciech Szypuła
Data premiery: listopad 2015
Liczba stron: 624

Komentarze

Popularne posty