“Sprawa Meursaulta” - Kamel Daoud

Potrzeba niezwykłej odwagi, żeby zmierzyć się z książką uznawaną za arcydzieło. Niemałe umiejętności są konieczne, aby wyjść z podobnej potyczki zwycięsko. Liczne nagrody, które otrzymał Kamel Daoud za swoją powieść - polemikę z Albertem Camusem dowodzą tego, że nie poległ… Właśnie, czy wyszedł z tego pojedynku zwycięsko? A może rozpatrywanie wzajemnych relacji obu dzieł w kategoriach rywalizacji, walki już na samym początku jest błędem?

Zanim sięgnęłam po “Sprawę Meursaulta” ponownie przeczytałam nie tylko “Obcego”, ale też “Upadek”. To była bardzo dobra decyzja, nie żałuję. Sądzę, że gdybym nie przypomniała sobie dzieł Camusa, nie byłabym w stanie odczytać niektórych znaczeń w prozie Daouda.

Arab, ten nieszczęsny Arab. Podobno słowo pada w “Obcym” 25 razy. Bohater morduje człowieka, którego imię nie pojawia się ani razu na kartach powieści. Potem zabójca zostaje skazany, lecz głównymi zarzutami, jakie stawia mu oskarżyciel, okazuje się to, że nie płakał po śmierci swojej matki. Proces farsa. Życie zamordowanego Araba nie ma znaczenia, jakby w ogóle nie istniał. W tym właśnie punkcie polemikę podejmuje Kamel Daoud. Swoją historię wkłada w usta brata ofiary - Haruna, a jej samej nadaje imię - Musa.

Dlaczego “Upadek” odgrywa istotną rolę w układance zależności pomiędzy Daoudem a Camus? Bohater “Sprawy Meursaulta” zwraca się do czytelnika w drugiej osobie. Rozmawia z odbiorcą poufale niczym stały bywalec baru z przypadkowym słuchaczem, skazanym na natrętny monolog. Swoista i przewrotna jest to spowiedź. Od razu przywodzi na myśl wyznania Jeana-Baptiste Clemence’a.

“Mama żyje do dziś” - tymi słowami rozpoczyna się “Sprawa Meursaulta” i polemika z “Obcym”, w którym pierwsze zdanie to “Dzisiaj umarła mama”. Podobnych zależności jest więcej. Morderstwo raz ma miejsce w pełnym słońcu południa, a raz świadkiem zbrodni jest księżyc. W jednym dziele mamy do czynienia z człowiekiem, niezdolnym do odczuwania najdrobniejszych emocji, w drugim - spotykamy jednostkę, która kipi gniewem.

Właśnie - gniew. Złość narratora skierowana jest przede wszystkim przeciw kolonizatorom. To oni pozbawili jego brata, Musę, imienia. I to oni padną ofiarą sprawiedliwej zemsty. Jedni zostaną zabici, inni - wypędzeni. Jednocześnie swą wściekłość kieruje Harun również przeciw współbraciom, przeciwko ich godnej pożałowania pobożności. Kiedy bohater atakuje imama, w identyczny sposób, w jaki Mersault wybucha w obecności księdza, widzimy wyraźne, że Daoud jest bardzo bliski Camus. Ich bohaterowie upodabniają się do siebie w tym, jak odwracają się od religii, własnych matek.

Sam pisarz w wywiadzie dla Gazety Wyborczej potwierdził wpływ, jaki miał na niego francuski twórca: “To Camusowi w dużej mierze zawdzięczam tę przemianę, to on pozwolił mi się wyzwolić. Kiedy byłem muzułmaninem, cały świat miałem objaśniony, nie musiałem brać odpowiedzialności za własne życie. Dzięki Camusowi zrozumiałem, że życie zależy w dużej mierze ode mnie i tego, jak postępuję.”

Nie podejmę się odpowiedzi na pytanie, czy uczeń przerósł mistrza. Powiem tylko, że podoba mi się styl Daouda, bardzo bogaty i przemawiający do wyobraźni. Była to lektura, która nasyciła mój intelekt i sprawiła mi dużo satysfakcji. Dobrze, może pod sam koniec czułam lekkie znużenie. Może naszło mnie przeczucie, że cała opowieść była zbyt jednowymiarowa. Na pewno jednak godna uwagi. Istotna. Co do tego zdania nie zmienię.

Wydawnictwo Karakter
Przekład: Szczurek Małgorzata
Data premiery: październik 2015
Liczba stron: 176

Komentarze

Popularne posty