"Opowieść podręcznej" - Margaret Atwood

Cenię pisarstwo Margaret Atwood, całkiem lubię jej styl, jednak nie plasuje się ona w czołówce moich ulubionych pisarzy. Miałam sporo zastrzeżeń do trylogii MaddAddam, ale oceniam ją dość pozytywnie. “Pani Wyrocznia” okazała się sporym zawodem. Jak wypada “Opowieść podręcznej” na tle uprzednio czytanych pozycji? Zdecydowanie najlepiej. Być może nie jest to Orwell lub Huxley. Nie odczuwam jednak potrzeby, żeby dokonywać podobnych porównań. Dla mnie powieść Atwood jest istotna z innych względów. To głos kobiecy ważny i potrzebny.

Podzielę się z Wami wizją, która nawiedziła mnie wielokrotnie w trakcie lektury książki. Iran sprzed rewolucji islamskiej w 1979 roku. Swoboda obyczajów dorównywała wtedy tej, którą znamy z Europy bądź Stanów Zjednoczonych. Później wszystko się zmieniło. Ponoć kobiety były wśród gorliwców, dążących do wprowadzenia zmian, a same stały się największymi ofiarami tzw. Islamskiej demokracji. Oczywiście nie znam osobiście sytuacji w tamtejszym rejonie. Nie chcę też sugerować, że “Opowieść podręcznej” jest historią, inspirowaną pozycją kobiet w Islamie. Nie jest to jednak odosobniony przypadek, gdy w społeczeństwie patriarchalnym rola kobiety zostaje drastycznie ograniczona, a strażnikami podobnego stanu rzeczy stają się matki i babki.

Wróćmy jednak do powieści Atwood. Co może być głównym zarzutem, który postawimy jej książce? Niepełny obraz świata przedstawionego w powieści. Pisarka częstuje nas nim po trochu, skąpi nam go. Niczego nie wyjaśnia. Jest wiele pytań, nie ma odpowiedzi. Paradoksalnie, dla mnie jest to najmocniejszy punkt dzieła. Czytelnik zostaje postawiony w sytuacji kameralnej, intymnej, osobistej. Punkt ciężkości przesunięto w stronę głównej bohaterki, jej przeżyć i rozterek. Oczywiście, momentami mnie to drażniło, chciałam wiedzieć więcej. Nie wpłynęło to mimo wszystko na całościową ocenę “Opowieści podręcznej”.

Chciałabym przyczepić się do czegoś, uwiarygodniając w ten sposób swoją ocenę, ale nie jestem w stanie. Dla mnie fragmentaryczny obraz Republiki Gileadzkiej, widziany oczami Podręcznej Fredy, to wizja spójna. Może istnieć sama w sobie, nawet bez wspomnianych odniesień społecznych i politycznych. W ramach świata przedstawionego nie dostrzegłam większych niespójności, a przynajmniej nie były dla mnie one przykre bądź uciążliwe.

Zakończenie przywiodło mi z kolei na myśl wprowadzenie do “Pamiętnika znalezionego w wannie” Stanisława Lema. Bardzo lubię takie rozwiązania. Sycą one mojego wewnętrznego czytelniczego łasucha.

“Nolite te bastardes carborundorum”!

Wydawnictwo Wielka Litera
Przekład: Uhrynowska Hanasz Zofia
Data premiery: kwiecień 2017
Liczba stron: 368

Komentarze

  1. Określenie "sycą one mojego wewnętrznego czytelniczego łasucha" – bomba! Super napisane, jak zwykle. 🙂

    Mnie "Opowieść podręcznej" zmęczyła psychicznie, czułam się zmaltretowana i zawiedziona.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty